– Kryzys wynika ze spadku konkurencyjności Europy. Trzeba ludziom powiedzieć prawdę, a nie mamić ich urojeniami. A fakty są takie, że jeżeli chcemy zwiększać bogactwo, to musimy pracować, produkować, tworzyć coś, zwiększać efektywność gospodarki – mówił Zilvinas Silenas, prezes Litewskiego Instytutu Wolnego Rynku. – Czy odpowiedzią na wyzwania jest ściślejsza integracja i centralizacja UE? Sądzę, że przede wszystkim te problemy należy rozwiązywać na poziomie państwa narodowego – dodał.
Nieco inne zdanie ma Georg Milbradt, były premier Saksonii. W jego opinii jeśli Europa chce rozwiązać problemy, to musi być bardziej scentralizowana, z mniejszą rolą państwa narodowych. Kryzys w strefie euro – gospodarczy i finansowy, to bowiem wspólny problem Europy. – Dla krajów południa, Grecji czy Portugalii, najlepszym rozwiązaniem byłaby wewnętrzna dewaluacja (m.in. drastyczny realny spadek wartości wynagrodzeń – red.). Mam jednak obawy, czy społeczeństwo greckie będzie się w stanie na to zgodzić. Realizacja pomysłu dewaluacji zewnętrznej (poprzez mechanizmy walutowe – red.) to wyrzucenie tych państw ze strefy euro i powstanie drugiej Europy. Potrzebna są inne rozwiązania – podkreślał Milbradt.
20 proc. może wynieść realny spadek wynagrodzeń w Portugalii przy wewnętrznej dewaluacji
Na europejskim forum toczy się też dyskusja nad możliwościami zwiększenia kontroli nad działalnością instytucji finansowych, w tym także agencji ratingowych. Pojawiają się np. pomysły, by powołać publiczną agencję europejską.
– Dotychczasowa praca tych agencji każe postawić kilka pytań o ich umiejętności oceny sytuacji i jakość wydawanych rekomendacji. Ratingi np. Grecji w ciągu ostatnich dwóch lat spadały lawinowo, ale wcześniej przez dziesiątki lat utrzymywały się na bardzo wysokich poziomach, co każe podejrzewać, że były zawyżone – mówił Francesco Grillo, dyrektor włoskiego instytutu Vision.