Trzy dni z rzę­du zwy­żek zło­te­go moc­no wy­czer­pa­ły za­pał ku­pu­ją­cych i wy­dre­no­wa­ły ich kie­sze­nie. Dla­te­go śro­do­wa se­sja upły­nę­ła pod zna­kiem lek­kiej ko­rek­ty. Pre­sja sprze­da­ją­cych nie by­ła jed­nak du­ża, więc i osła­bie­nie zło­te­go by­ło nie­wiel­kie.

Przed głęb­szy­mi spad­ka­mi chro­ni­ły po­zy­tyw­ne dla zło­te­go tren­dy na glo­bal­nych ryn­kach, gdzie eu­ro trze­cią se­sję zy­ski­wa­ło wo­bec do­la­ra (kurs EUR/USD rósł po po­łu­dniu o 0,25 proc. i po­ko­nał po­ziom 1,3), mi­mo roz­cza­ro­wu­ją­cych in­for­ma­cji o pro­duk­cji prze­my­sło­wej w stre­fie eu­ro w paź­dzier­ni­ku. By­ła o 1,4 proc. niższa niż mie­siąc wcze­śniej, choć ryn­ki ocze­ki­wa­ły zwyżki o 0,2 proc.

Han­del na świe­cie był jed­nak dość nie­mra­wy, bo część in­we­sto­rów wstrzy­my­wa­ła się z zaj­mo­wa­niem po­zy­cji, cze­ka­jąc na wie­czor­ne wy­stą­pie­nie Be­na Ber­nan­kego, sze­fa Fe­du (miał się m.in. wy­po­wie­dzieć o tzw. kli­fie fi­skal­nym), i de­cy­zję w spra­wie stóp pro­cen­to­wych za oce­anem.

Ra­no eu­ro kosz­to­wa­ło w War­sza­wie 4,08 zł, a frank nie­speł­na 3,37 zł. By­ły to ta­kie sa­me kur­sy jak we wto­rek wie­czo­rem. W ko­lej­nych go­dzi­nach zło­ty stra­cił jed­nak po ok. 1 gr do obu wa­lut. Wieczorem za euro pła­cono 4,09 zł (0,23 proc. wię­cej niż po­przed­nie­go dnia), a za fran­ka 3,38 zł, co ozna­cza­ło wzrost o pra­wie 0,4 proc. Do­lar  kosz­to­wa­ło nie­speł­na 3,14 zł.