Pierwsza część środowych notowań dawała nadzieję na powstrzymanie trwającej od piątku wyprzedaży złotego, spowodowanej publikacją słabych danych o produkcji przemysłowej w grudniu. W tym czasie euro i dolar amerykański podrożały po ok. 7 groszy, a szwajcarski frank aż o 10 groszy. Na starcie wczorajszej sesji wspólna waluta była wyceniana na 4,17 zł. Kurs franka znalazł się w połowie przedziału 3,37-3,38 zł, a dolara pomiędzy 3,13-3,14 zł. We wszystkich przypadkach kwotowania były zbliżone do zanotowanych we wtorek wieczorem.
Kolejne godziny przyniosły jednak wzrost wartości złotego. Euro potaniało do 4,15 zł, frank do 3,35 zł, a dolar amerykański do 3,11 zł. Do umocnienia naszego pieniądza przyczyniła się m.in. udana aukcja polskiego długu. Szybko okazało się jednak, że przy braku innych pozytywych informacji makroekonomicznych jest to zbyt słaby czynnik, żeby na trwałe utrzymać złotego na wyższych poziomach. Druga część dnia przyniosła powolne osuwanie się kursu. Wieczorem euro kosztowało znowu 4,17 zł, frank ponad 3,37 zł, a dolar przeszło 3,13 zł.
Oprocentowanie dziesięciolatek spadło wczoraj do 3,81 proc., pięciolatek do 3,37 proc. a dwulaek do 3,15 proc.