Z okazji przyznania szczególnej nagrody – „Orła XV-lecia" firmie Asseco – dobrze jest uświadomić sobie, że spełnia ona jednocześnie kilka kryteriów bardzo trudnych do połączenia „pod jednym dachem" na naszym polskim gruncie.
Po pierwsze jest całkowicie polska, po drugie działa w obszarze najwyższej technologii i najwyższej wartości dodanej, po trzecie jest firmą międzynarodową działającą w kilkunastu krajach i deklarującą otwarcie globalne aspiracje, po czwarte od 2004 r. ma za sobą ponad 60 udanych fuzji i przejęć w wielu krajach, które łącznie ze wzrostem organicznym dały w ciągu piętnastolecia imponujący 27-krotny wzrost przychodów.
Najważniejsze wydaje mi się jednak to, że Asseco jest o krok od europejskiej czołówki integratorów rozwiązań informatycznych dysponujących własnym potencjałem produkcji i rozwoju oprogramowania. Zajmuje siódme miejsce w Europie z wartością sprzedaży oprogramowania ponad 860 mln euro. Warto jednak pamiętać, że europejski lider, SAP, sprzedaje za niemal 14 mld, drugi gracz z kolei, francuski Dassault Systems, za 1,78 mld, a naszą firmę z Rzeszowa wyprzedzają niemiecki Software z wartością sprzedaży 909 mln i szwedzki Hexagon, który sprzedaje za 1,154 mld euro.
Uważa się w branży, że wstęp do ścisłej czołówki zapewnia sprzedaż przekraczająca miliard euro. Asseco jest więc rzeczywiście o krok od tego progu. Jego przekroczenie oznaczać będzie, że stanie się bardzo poważnym graczem na niezwykle konkurencyjnym rynku, w którym wygrana jednego jest klęską drugiego.
Walka o to, czego nie zdoła „ugryźć" SAP będzie więc coraz bardziej zajadła. Asseco silnie osadzone na wschodzących rynkach Europy Środkowo-Wschodniej – ze względu na swoją specyfikę mniej narażonych na odwetowe posunięcia z Zachodu – ma szanse włączyć się do tej walki na zasadzie drapieżnego „chudego kota" wkraczającego na terytorium „kotów tłustych" i mniej ruchliwych. Pozostała piątka (poza SAP-em) ma więc powody do niepokoju.