W najgorszej sytuacji jest „stary kontynent". – Rynki rosnące to przede wszystkim Azja, w USA sytuacja się poprawia, co zawdzięczane jest stosunkowo dużej elastyczności tamtejszej gospodarki. Najgorsze perspektywy widać przed Europą, której sytuację mocno utrudnia szybko starzejące się społeczeństwo – uważa David Rhodes, wiceprezes Boston Consulting Group.
Jak wynika z danych przedstawionych podczas panelu dotyczącego trendów na rynkach finansowych podczas I Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń w ostatnich 30 latach konsumpcja w USA wzrosła o 80 proc., podczas gdy płace realne nie zmieniły się. - Oznacza to, że rozwój rynku następował poprzez rosnące zadłużenie, a nie wzrost dochodów – dodaje Rhodes. W Polsce jednak sytuacja zadłużeniowa oraz ogólnie w sektorze bankowym jest według ekspertów stabilna.
- W 2006 roku dynamika kredytu była na poziomie 60 proc. Teraz obserwujemy odreagowanie, zatem spadek dynamiki finansowania nie powinien niepokoić – komentuje Piotr Szpunar, dyrektor departamentu systemu finansowego NBP. Jednak to właśnie w zbyt restrykcyjnej polityce kredytowej, szczególnie w odniesieniu do małych i średnich firm ekonomiści dopatrują się jednego z głównych problemów w walce z kryzysem.
- Problemem w Europie jest zadłużenie, ale też coraz mniejsza konkurencyjność, ponieważ rosną koszty pracy. Dodatkowo banki wciąż prowadzą bardzo restrykcyjną politykę kredytową dla przedsiębiorstw, co przekłada się na spadek inwestycji. Koło się zamyka – dodaje David Rhodes.
Michael Menhart, główny ekonomista MunichRe, jest mniejszym pesymistą - Widać poprawę chociażby w poziomie deficytów publicznych europejskich państw. Ale problem fundamentalny w Europie wciąż nie został rozwiązany, a EBC tylko kupiło nieco czasu. W tym czasie trzeba jednak znaleźć rozwiązanie na powiązanie wspólnej waluty z systemem fiskalnym i niezależnością poszczególnych krajów – komentuje ekonomista.