Fundusze dywidendowe to sprawdzone rozwiązanie na rynkach zachodnich. W Polsce taka strategia jest trudna do realizacji.
– Za inwestowaniem w fundusze dywidendowe przemawia to, że w ostatnim czasie coraz więcej spółek notowanych na warszawskiej giełdzie decyduje się na wypłatę dywidendy, a część firm nawet zwiększa kwoty, którymi zamierza podzielić się z akcjonariuszami – mówi Tomasz Matras, zarządzający subfunduszem UniAkcje Dywidendowy w Union Investment TFI.
W ubiegłym roku – według danych Giełdy Papierów Wartościowych – średnia stopa dywidendy sięgnęła aż 3,9 proc. W tym roku analitycy przewidują, że premie wypłacone akcjonariuszom z zysków za 2012 r. będą nieco mniejsze (3,7 proc.), ale i tak przewyższą stopę zwrotu z inwestycji w 10-letnie obligacje skarbowe czy lokaty bankowe.
Rentowność dziesięciolatek wynosi obecnie ok. 3,5 proc. w skali roku, a średnie oprocentowanie rocznych depozytów – według majowych danych porównywarki Comperia.pl – 3 proc. Widać więc, że na tle tych lokat średnie zyski z samych dywidend (pomijając ewentualny wzrost kursu akcji) są całkiem atrakcyjnie.
Nasz rynek jest trudny
Część analityków uważa, że polski rynek akcji jest zbyt mały, żeby tworzyć fundusze skoncentrowane na jednej branży czy konkretnym segmencie.