Zdaniem analityków fundusze inwestujące w obligacje skarbowe zarobią przez najbliższy rok raczej nie więcej niż 3 proc. A przypomnijmy, że w latach 2011–2012 były one hitami inwestycyjnymi. Najlepsze zarobiły nawet kilkanaście procent w skali roku. Obecnie trudno liczyć na powtórzenie tych rezultatów.
– Mamy dziś rekordowo niskie stopy procentowe. Rozsądne wydaje się zatem założenie, że ich poziom w przyszłości wzrośnie. Konsekwencją tego założenia powinna być rezygnacja z inwestowania teraz w obligacje, szczególnie te długoterminowe – mówi Mieszko Żakiewicz, dyrektor inwestycyjny w Legg Mason TFI.
– Dzisiaj niskiej inflacji towarzyszy ekspansywna polityka banków centralnych. Gdy wzrost gospodarczy na świecie przyspieszy, powszechnie oczekuje się wyższej inflacji. Tym samym niska inflacja może okazać się zjawiskiem krótkotrwałym. Dużą niewiadomą jest też reakcja banków centralnych i poziom stóp procentowych. Stwarza to zagrożenie dla inwestujących w obligacje, zwłaszcza o długich terminach do wykupu – uważa Michał Szymański, partner zarządzający w Money Makers.
Ostatnio powodów do zadowolenia nie mają również osoby inwestujące w skarbowe obligacje detaliczne. Ich oprocentowanie również jest niskie. Co prawda w przypadku obligacji o zmiennym oprocentowaniu (trzylatki, czterolatki oraz dziesięciolatki) nie ma ryzyka realnej straty (po uwzględnieniu inflacji). Inwestorzy zawsze na nich zarobią, chociaż dużo mniej niż w poprzednich latach.
Oprocentowanie czterolatek sprzedawanych w PKO BP w sierpniu nie zmieniło się w stosunku do poprzedniego miesiąca. W pierwszym roku wynosi 3,5 proc., a od drugiego roku do wskaźnika inflacji dodawana jest marża w wysokości 1,25 pkt proc. Dlatego w przyszłym roku przy niskiej inflacji (według prognoz NBP wyniesie ona 1,2 proc.) odsetki mogą nie przekroczyć 2,5 proc. Dla porównania: w przypadku czterolatek sprzedawanych na początku 2012 r. stała marża wynosiła 2,5 pkt proc. powyżej inflacji.