Abbey House na polskim rynku sztuki

Zakładając Abbey House, mieliśmy na uwadze nie tylko potrzeby klientów kupujących sztukę. Postanowiliśmy zadbać także o artystów - mówi Jakub Kokoszka, prezes Abbey House Group.

Publikacja: 07.11.2013 01:02

Rz: Zacznijmy od przypomnienia, na czym polega fundusz stypendialny dla artystów stworzony przez kierowaną przez pana firmę notowaną na New Connect. Powstał trzy lata temu. Na naszym rynku to wyjątek.

Jakub Kokoszka

: Zakładając Abbey House, mieliśmy na uwadze nie tylko potrzeby klientów kupujących sztukę. Postanowiliśmy zadbać także o artystów. Na tradycyjnym rynku sztuki artyści żyją w niepewności, czy dzieło się sprzeda i kiedy dostaną pieniądze. Ponoszą całe ryzyko związane z tą sytuacją. Zależało nam, żeby mogli się skoncentrować na pracy twórczej. Każdy z naszych artystów podpisał z nami kontrakt na minimum pięć lat.  Dostaje w tym  czasie co miesiąc stypendium na ustalonym poziomie. Każda umowa jest inna. Warunki umowy zmieniają się zależnie od tego, jaki sukces komercyjny odnosi malarz. W zamian za stypendium artysta jest zobowiązany dostarczyć nam określoną liczbę prac rocznie. Każdy kontrakt jest inny, bo proces twórczy różnie przebiega.

W jakich widełkach mieszczą się miesięczne stypendia?

To  kwota powyżej średniej krajowej.

Z iloma artystami współpracujecie?

Mamy podpisane kontrakty z ośmioma artystami: Agatą Kleczkowską, Anią Szprynger, Andrzejem Cisowskim, Januszem Kotlewskim, Stanisławem Młodożeńcem, Kubą Słomkowskim, Szymonem Urbańskim, Maciejem Wieczerzakiem.

Czyje obrazy są najchętniej kupowane?

Na przykład w tym roku najwięcej sprzedaliśmy prac Stanisława Młodożeńca. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się prace Cisowskiego, Słomkowskiego, Szprynger.

Natomiast jeśli chodzi o ostatnie sukcesy artystyczne na poziomie międzynarodowym, nasza malarka Ania Szprynger dostała prestiżową nagrodę Grand Prix na 67. Salonie Sztuki Abstrakcyjnej, który odbył się w Paryżu. Z kolei Jakub Słomkowski wziął udział w prestiżowej wystawie British British, Polish Polish w Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim.

Jakie ceny osiągają ci malarze po trzech latach współpracy z Abbey House?

Ceny obrazów np. Stanisława Młodożeńca oscylują wokół 30 tys. zł. W 2010 r., kiedy zaprosiliśmy artystę do współpracy, jego porównywalne prace kosztowały ok. 15 tys. zł. Jeśli chodzi o płynność, to z wyników dostępnych na portalu rynku sztuki Artinfo.pl wynika, że po trzech latach obrazy tego artysty są zdecydowanie częściej kupowane także na rynku wtórnym, np. na aukcjach w Rempeksie. Ostatnio na aukcji w Polswiss Art obraz Młodożeńca sprzedano za 20 tys. zł.

Zyskali ci miłośnicy sztuki, którzy kupowali prace Młodożeńca, zanim podpisaliśmy z nim kontrakt i zaczęliśmy zajmować się jego karierą. Obrazy Młodożeńca okazały się znakomitą inwestycją. Podobne przykłady wzrostu cen można znaleźć na portalu  Artinfo.pl.

Pojawia się naturalne pytanie, co stałoby się z tymi artystami, gdyby zabrakło Abbey House?

Najwięksi inwestorzy docenili wielki potencjał wzrostowy polskiego rynku sztuki w ujęciu makroekonomicznym. Jednym z naszych akcjonariuszy jest np. Wiesław Likus, jeden z najbogatszych Polaków. Ostatnio zaś fundusz z Luxemburga Redline Capital, należący do rosyjskiego miliardera Władimira Jewtuszenkowa, za ponad milion euro kupił ponad 6 proc. udziałów w naszej spółce. Około 60 proc. prac, jakie dostajemy od naszych artystów, zostawiamy sobie jako własną inwestycję. To daje pewność klientom kupującym od nas obrazy, że będziemy dbali o rozwój kariery rynkowej każdego z naszych artystów. Każdy nasz klient nabył nie tylko obraz artysty o istotnym dorobku, ale ma także regres do spółki giełdowej.

Pretekstem do naszej rozmowy jest to, że znaleźliście nowego inwestora.

Po trzech latach wprowadziliśmy zmiany prawne w naszej głównej spółce. Dotychczas był to Dom Aukcyjny Abbey House. Wychodząc naprzeciw akcjonariuszom, zmieniliśmy status i nazwę na Abbey House Group. Nasza spółka nie będzie koncentrowała się tylko na sprzedaży dzieł sztuki. Odeszliśmy również od modelu domu aukcyjnego. Mieliśmy idealistyczną wizję, żeby stale współpracować z grupą maksimum 20 artystów i organizować stacjonarne lub internetowe aukcje. Po trzech latach widzimy, że bardziej sprawdza się model prywatnej sprzedaży. Natomiast jako bodaj jedyna galeria na rynku komunikujemy wartość tej sprzedaży.

Jako pierwsi potraktowaliśmy handel sztuką całościowo, po prostu jako część gospodarki. Dodam, że nasi klienci nabywają również prawa autorskie do kupowanych prac. Dotychczas takiej usługi nie oferowała żadna firma z rynku sztuki. Dla firmy, która kupuje obraz, oznacza to, że autorskie prawa majątkowe mogą podlegać amortyzacji. Jeśli firmy potrafią wykorzystać je w swojej działalności gospodarczej, potrafią generować przychody z tytułu zakupu prac, mogą ten zakup amortyzować.

Jako jedyni na rynku sztuki oferujemy dużo wartości dodanej, np. art-leasing, gdzie klienci mogą zapłacić za obraz w 24, 36 lub 60 ratach. Umożliwiamy nie tylko nabycie dzieła sztuki, ale także wyjście z tej inwestycji, gdy pojawi się taka konieczność. Oferujemy także pomoc w ewentualnej odsprzedaży w naszej ofercie komisowej. Wszystko to spowodowało, że sztuka zaczęła być obecna w mediach finansowych.

Nasza galeria mieści się w ekskluzywnym Domu Handlowym Vitkac zbudowanym przez Wiesława Likusa. Kuratorem naszej galerii w nowej odsłonie jest Sacha Craddock, która była kuratorką naszej wystawy w czerwcu w Galerii Saatchi w Londynie. Jest ona odpowiedzialna za program naszej galerii na przyszły rok. Regularnie spotyka się z naszymi artystami, daje im wskazówki, dzięki którym bardziej otwierają się na światowy rynek.

Drugim naszym biznesem pozostaje miesięcznik „Art &Business", który ostatnio zmienił szatę graficzną.

Trzeci biznes to Fundusz Inwestycyjny Abbey Art Fund, który w tej chwili zarządza aktywami w wysokości ok. 14 mln zł i coraz więcej lokuje na zagranicznym rynku sztuki. Od czerwca 2013 r. zarządzany jest przez Copernicus Capital TFI, lidera tego rynku. To, o czym mówię, składa się na stabilność firmy.

Wystawa w Saatchi w Londynie była rodzajem inwestycji. Jaki zysk przyniesie?

Trzy lata działania firmy zwieńczyła wystawa w Saatchi Gallery w Londynie. Zwiedziło ją ok. 29 tys. osób. Dzięki artykułom w brytyjskiej i polskiej prasie zyskaliśmy bardzo dużą rozpoznawalność. Wydarzenie to otworzyło nam drogę do zawarcia kolejnych kontraktów za granicą. Myśląc w  Londynie o polskiej sztuce współczesnej, wiele osób automatycznie myśli o Abbey House.

Drugi zysk to budowanie kariery naszych artystów, ich nieśmiertelności. Odtąd w swoich biografiach zawsze będą podawali, że mieli wystawę w tak prestiżowym i legendarnym miejscu jak Saatchi. Dzięki tej wystawie zyskali rozpoznawalność za granicą.

Jak nasz krajowy rynek sztuki będzie wyglądał za 10 lat?

Będzie postępowała koncentracja rynku wokół sztuki współczesnej. Powstanie więcej firm, które będą oferowały usługi dla tego rynku. Będzie można wziąć kredyt pod zastaw dzieł sztuki. Rynek ten jest za mały, żeby weszły tu światowe firmy. Cały obrót aukcyjny w zeszłym roku wyniósł ok. 60 mln zł, czyli tyle co wynoszą pojedyncze sprzedaże na świecie. Ale zachodnie firmy mogą wejść do Polski poprzez akwizycję polskiej sztuki współczesnej. Mogą pojawić się firmy, które będą pomagały w finasowaniu zakupu dzieł sztuki.

W jakim kierunku będzie zmierzać kierowana przez pana firma?

Już w przyszłym roku zorganizujemy następne wystawy we współpracy z podmiotami międzynarodowymi. Za 10 lat nasi artyści osiągną wysoką i stabilną międzynarodową pozycję, z głównym nastawieniem na rynek brytyjski. Abbey House Group ma nowego akcjonariusza. Jesteśmy w przeddzień ogłoszenia nowej strategii. Zakładamy, że w możliwie najszybszym czasie z rynku New Connect wejdziemy na rynek podstawowy. Przez kolejne 10 lat zbudujemy kilka kolejnych przedsięwzięć z szeroko rozumianego rynku dóbr luksusowych i mediów.

Coraz więcej instytucji publicznych i prywatnych współpracuje z naszymi artystami. Przykładem tego jest udział Jakuba Słomkowskiego w niedawnej wystawie w CSW  „British-British, Polish-Polish". Ania Szprynger miała indywidualną wystawę w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Wystawa „Polish art now" z Saatchi Gallery trafiła do Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Będziemy rozwijać taką współpracę.

Rz: Zacznijmy od przypomnienia, na czym polega fundusz stypendialny dla artystów stworzony przez kierowaną przez pana firmę notowaną na New Connect. Powstał trzy lata temu. Na naszym rynku to wyjątek.

Jakub Kokoszka

Pozostało 98% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy