Ceny obrazów np. Stanisława Młodożeńca oscylują wokół 30 tys. zł. W 2010 r., kiedy zaprosiliśmy artystę do współpracy, jego porównywalne prace kosztowały ok. 15 tys. zł. Jeśli chodzi o płynność, to z wyników dostępnych na portalu rynku sztuki Artinfo.pl wynika, że po trzech latach obrazy tego artysty są zdecydowanie częściej kupowane także na rynku wtórnym, np. na aukcjach w Rempeksie. Ostatnio na aukcji w Polswiss Art obraz Młodożeńca sprzedano za 20 tys. zł.
Zyskali ci miłośnicy sztuki, którzy kupowali prace Młodożeńca, zanim podpisaliśmy z nim kontrakt i zaczęliśmy zajmować się jego karierą. Obrazy Młodożeńca okazały się znakomitą inwestycją. Podobne przykłady wzrostu cen można znaleźć na portalu Artinfo.pl.
Pojawia się naturalne pytanie, co stałoby się z tymi artystami, gdyby zabrakło Abbey House?
Najwięksi inwestorzy docenili wielki potencjał wzrostowy polskiego rynku sztuki w ujęciu makroekonomicznym. Jednym z naszych akcjonariuszy jest np. Wiesław Likus, jeden z najbogatszych Polaków. Ostatnio zaś fundusz z Luxemburga Redline Capital, należący do rosyjskiego miliardera Władimira Jewtuszenkowa, za ponad milion euro kupił ponad 6 proc. udziałów w naszej spółce. Około 60 proc. prac, jakie dostajemy od naszych artystów, zostawiamy sobie jako własną inwestycję. To daje pewność klientom kupującym od nas obrazy, że będziemy dbali o rozwój kariery rynkowej każdego z naszych artystów. Każdy nasz klient nabył nie tylko obraz artysty o istotnym dorobku, ale ma także regres do spółki giełdowej.
Pretekstem do naszej rozmowy jest to, że znaleźliście nowego inwestora.
Po trzech latach wprowadziliśmy zmiany prawne w naszej głównej spółce. Dotychczas był to Dom Aukcyjny Abbey House. Wychodząc naprzeciw akcjonariuszom, zmieniliśmy status i nazwę na Abbey House Group. Nasza spółka nie będzie koncentrowała się tylko na sprzedaży dzieł sztuki. Odeszliśmy również od modelu domu aukcyjnego. Mieliśmy idealistyczną wizję, żeby stale współpracować z grupą maksimum 20 artystów i organizować stacjonarne lub internetowe aukcje. Po trzech latach widzimy, że bardziej sprawdza się model prywatnej sprzedaży. Natomiast jako bodaj jedyna galeria na rynku komunikujemy wartość tej sprzedaży.