Nasze domy wyposażone są w coraz bardziej zaawansowane technologicznie urządzenia, warte nieraz kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych. Urządzenia te potrzebują do pracy energii. Jeśli jej zabraknie, nie tylko nie uruchomimy komputera, ale nie otworzymy też bramy do garażu, a piec centralnego ogrzewania przestanie działać. Kłopotliwe i niebezpieczne są nie tylko przerwy w dostawie prądu, ale też wahania napięć w sieci energetycznej. Mogą one spowodować zniszczenie sprzętu.
Aby uniknąć takich sytuacji, warto zaopatrzyć dom w zasilacz awaryjny UPS (uninterruptible power supply). Jest to wtórne źródło energii elektrycznej podtrzymujące pracę sprzętów po ustaniu zasilania z sieci. Akumulatory tego urządzenia ładują się w czasie, gdy napięcie w sieci zasilającej jest prawidłowe. Drugą funkcją zasilacza awaryjnego jest ochrona podłączonych do niego urządzeń na wypadek nagłego wzrostu napięcia.
UPS-y chronią obecnie nie tylko komputery, ale także lodówki, telewizory, wrażliwą automatykę, piece centralnego ogrzewania, systemy monitoringu, bramy wjazdowe itp. Udział gospodarstw domowych w całym rynku zasilania gwarantowanego wciąż rośnie. Kilka lat temu wynosił około 5 proc., obecnie sięga 15–20 proc.
Awarie są nieuniknione
Polski system energetyczny w zdecydowanej większości bazuje na inwestycjach zrealizowanych w latach 60., 70. i 80. Efektem takiego stanu jest znaczne zużycie infrastruktury, linii przesyłowych i osłabienie mocy wytwórczych. Zły stan sieci to także większa częstotliwość awarii, a co za tym idzie, przerw w dostawie prądu. W Polsce średni czas takiej przerwy wynosi 329 minut rocznie, podczas gdy w Niemczech zaledwie 17 minut.
Dlatego warto się zdecydować na zakup UPS, by mieć pewność stałej pracy urządzeń domowych oraz uniknąć ewentualnych strat związanych z uszkodzeniami sprzętu w wyniku nieprawidłowej pracy sieci przesyłowej.