Banał nie byłby banałem, gdyby nie był prawdą. Jak pokazuje historia literatury poradniczej, na rozwinięciach tego banału udało się sprzedać niejeden bestseller.

„Psychologia dostatku" dr. Charlesa Richardsa jest jedną z książek, która twórczo rozwija tę radę. W przeciwieństwie jednak do licznych literackich pobratymców podchodzi do problemu od strony doświadczeń psychoterapeutycznych autora. Tytułowy dobrobyt nie jest tu więc równoznaczny z sukcesem finansowym. Richards często odwołuje się do przykładów (niestety, zwykle anonimowych) ludzi, którzy byli zwyczajnie nieszczęśliwi, choć byli zamożni. Z drugiej strony nie jest to też książka przechylona w drugą stronę, starająca się powiedzieć czytelnikowi, że „prawdziwe bogactwo kryje się we wnętrzu, trzeba je tylko w sobie odnaleźć". Dobrobyt Richardsa to tak naprawdę synonim życiowego szczęścia, choć autor nigdy o tym wprost nie pisze.

Kluczem dla wywodów Richardsa jest poczucie własnej wartości, bez której trudno osiągnąć jakikolwiek cel. Bez względu na to, czy jest to sukces finansowy, poczucie spełnienia zawodowego, posiadanie rodziny czy realizacja marzeń w postaci podróży dookoła świata.

Atutem „Psychologii dostatku" jest to, że jej autor dochodzi do swoich wniosków na podstawie wieloletniej praktyki i styczności z ludźmi, którzy czują się nieszczęśliwi, dręczonych przez poczucie nieokreślonego braku, nawet mimo pozornego nadmiaru.

W zasadzie nic prostszego, niż powiedzieć: „znajdź sobie w życiu cel, uwierz, że jesteś w stanie go osiągnąć, i zrób wszystko, by zrealizować marzenia". I choć to banalne, moim zdaniem dzieło Richardsa jest lekturą godną polecenia. Nie tylko dla tych, którym brakuje celu i poczucia własnej wartości, lecz także dla tych, którzy mają jej nadmiar.