Inwestycje na zagranicznych rynkach akcji

W ubiegłym tygodniu amerykański indeks akcji pobił rekord wszech czasów. Ale teraz lepszym wyborem powinny okazać się giełdy europejskie.

Publikacja: 05.06.2014 11:21

Inwestycje na zagranicznych rynkach akcji

Foto: Bloomberg

Zdaniem ekspertów akcje w Stanach Zjednoczonych są już bardzo drogie. Indeks S&P500 pokonał w ubiegłym tygodniu historyczny szczyt. Inwestorzy, którzy postawili na amerykańskie akcje największych spółek, zarobili w ciągu ostatnich pięciu lat aż 103 proc. Dla porównania, w tym samym czasie wartość polskiego indeksu WIG20, grupującego największe firmy, zwiększyła się tylko o 23 proc., a WIG (wszystkie akcje) – o 66 proc.

W ostatnich latach giełdy w krajach rozwiniętych (USA, Niemcy, Wielka Brytania) zachowywały się lepiej niż rynki wschodzące, do których zalicza się m.in. warszawski parkiet. Czy ta tendencja nadal się utrzyma?

Zdaniem ekspertów jest szansa, że inwestycje na rynkach rozwiniętych wciąż będą przynosić zyski, ale prawdopodobnie będą one dużo niższe niż w poprzednich latach. Większy potencjał wzrostu mają akcje europejskie niż amerykańskie.

– Inwestorzy, którzy mają akcje z USA, powinni je trzymać aż do momentu pojawienia się sygnałów, że trend wzrostowy się odwraca. Natomiast osoby, które jeszcze nie zainwestowały w amerykańskie akcje, nie powinny tego robić teraz, ponieważ potencjał wzrostu tych akcji jest już mocno ograniczony – uważa Piotr Szulec, dyrektor ds. komunikacji inwestycyjnej Pioneer Pekao Investment Management.

W Europie nadzieja ?na ożywienie

Zdaniem Marcina Mierzwy, zastępcy dyrektora Biura Maklerskiego Alior Banku, na razie brak jest sygnałów końca hossy na rynkach akcji. A zatem ciągle warto inwestować w akcje, w tym również te z rynku amerykańskiego. Według ekspertów hossa w USA może się zakończyć, gdy rozpocznie się cykl podwyżek stóp procentowych. Jak przewidują analitycy, może do tego dojść już w pierwszym półroczu 2015.

– W najbliższych miesiącach motorem zwyżek pozostaną rynki rozwinięte, czyli USA i Europa – uważa Piotr Szulec.

Nie wyklucza on, że pojawi się kolejna faza wzrostu, szczególnie na rynku europejskim. Może ją wywołać ewentualna decyzja Europejskiego Banku Centralnego (oczekiwana już w czerwcu) o uruchomieniu europejskiej wersji luzowania ilościowego. Taki scenariusz jest prawdopodobny, bo sprzyja mu wzrost europejskiej gospodarki wynoszący 0,9 proc. (przy oczekiwaniach na ten rok na poziomie 1,3 proc.) oraz bardzo niska inflacja.

– Warto również pamiętać, że gospodarka europejska, w przeciwieństwie do amerykańskiej, dopiero wkracza na ścieżkę ożywienia. Przychody i zyski amerykańskich spółek są wyższe niż te sprzed ostatniego kryzysu (2007 r.), natomiast spółek europejskich są o 20–30 proc. niższe. Obrazuje to możliwy potencjał zwyżek – twierdzi Piotr Szulec.

W Ameryce jest drogo

– Biorąc pod uwagę wyceny fundamentalne spółek, uważam, że obecnie są atrakcyjniejsze rynki niż USA – dodaje Marcin Mierzwa.

Jego zdaniem kursy amerykańskich akcji rosły w ostatnich latach z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, były one tanie w porównaniu ze średnimi kursami w długim okresie (biorąc pod uwagę wskaźnik cena do zysku). Po drugie, amerykańskie przedsiębiorstwa zwiększały dynamicznie zyski.

– Obecnie akcje w USA są już notowane powyżej długoletnich średnich. Dlatego potencjał wzrostu nie jest już tak oczywisty. Zysków należy teraz szukać na rynkach wschodzących (emerging markets), które odżyły w ostatnich miesiącach. Zwróciłbym uwagę na rynki azjatyckie, w tym chiński. Wyceny notowanych tam akcji wydają się bardzo atrakcyjne. Również na rynku tureckim są jeszcze pewne możliwości zarobku mimo ostatnich silnych zwyżek – twierdzi Marcin Mierzwa.

Najprościej przez fundusze

Natomiast Stephanie Sutton, dyrektor ds. inwestycji w Fidelity Worldwide Investment, uważa, że giełda amerykańska wciąż jest atrakcyjna. W dłuższej perspektywie firmy z USA, dzięki swojej przewadze w dziedzinie innowacji, nadal będą poprawiały wyniki. Powinno to pozytywnie wpłynąć na całą gospodarkę USA, której dodatkowo sprzyja np. rewolucja łupkowa czy coraz lepsza demografia. Jednak w najbliższym czasie należy się spodziewać większej zmienności na amerykańskim rynku akcji.

Najprostszym sposobem zainwestowania w amerykańskie akcje jest zakup jednostek funduszy, mających takie akcje w swoich portfelach. W Polsce oferują je np. Pioneer czy PKO TFI (Pioneer Akcji Amerykańskich, PKO Akcji Rynku Amerykańskiego).

Bardziej doświadczeni inwestorzy mogą bezpośrednio kupować zagraniczne papiery. Coraz więcej biur maklerskich (CDM Pekao, DM PKO BP, DM BZ WBK, DM BOŚ, DM XTB) oferuje dostęp do zagranicznych giełd, głównie amerykańskich i europejskich.

Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych w PKO BP

Amerykańskim giełdom sprzyja łagodna polityka monetarna i perspektywa solidnego ożywienia gospodarczego. Trzeba jednak pamiętać, że akcje są tam już drogie. Pomijając okres bańki internetowej, wskaźnik C/Z (cena do zysku) jest blisko historycznych szczytów, a rekordowa marża netto (ponad 9 proc.) sugeruje, że o istotną poprawę zysków będzie trudno. Do tego dochodzi stopniowa normalizacja polityki pieniężnej. Najpierw spodziewane jest wygaszanie programu QE, a w przyszłym roku – podwyżki stóp procentowych. Więcej możliwości zarobku widzimy w Europie, która co prawda bardzo powoli wychodzi z kryzysu, ale brak presji inflacyjnej pozwoli na utrzymywanie niskich stóp procentowych o wiele dłużej niż w USA, co sprzyja inwestycjom w akcje. Ponadto wyceny spółek są tu znacznie niższe, choć oczywiście odzwierciedlają niepewne perspektywy gospodarcze. Impuls do zwyżek powinny dać zdecydowane działania Europejskiego Banku Centralnego, nakierowane na ożywienie rynku kredytowego. Jest to niezbędne, aby pobudzić wzrost i obniżyć bezrobocie. ?

Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. rynków akcji  ?w DM Raiffeisen Polbank

Na rynku akcji w USA wciąż obserwujemy silną tendencję wzrostową. Utrzyma się ona tak długo, jak długo inwestorzy będą wierzyć, że amerykańskie spółki będą poprawiać wyniki. Dlatego nadal warto część środków trzymać w akcjach notowanych za oceanem. Szukając szans na zarobek w innych częściach świata, wciąż warto zwracać uwagę na rynki rozwinięte. Są one lepiej postrzegane przez globalnych inwestorów niż rynki rozwijające się. Atrakcyjnie wyglądają np. giełdy niektórych krajów peryferyjnych strefy euro (np. w Hiszpanii). Gdy Europejski Bank Centralny wreszcie przejdzie od słów do czynów i zdecydowanie poluzuje politykę monetarną, na co liczą inwestorzy, mocno na tym skorzystają nie tylko obligacje, ale i akcje w strefie euro. Dopiero stabilizacja albo jeszcze lepiej – poprawa sytuacji w Chinach (znajdująca odzwierciedlenie we wskaźniku PMI) czy ogłoszenie rządowego pakietu stymulacyjnego dla tej gospodarki przekonają kapitał do powrotu na inne rynki wschodzące. Choć już teraz korzystnymi stopami zwrotu mogą się pochwalić Turcja i Indie.

Zdaniem ekspertów akcje w Stanach Zjednoczonych są już bardzo drogie. Indeks S&P500 pokonał w ubiegłym tygodniu historyczny szczyt. Inwestorzy, którzy postawili na amerykańskie akcje największych spółek, zarobili w ciągu ostatnich pięciu lat aż 103 proc. Dla porównania, w tym samym czasie wartość polskiego indeksu WIG20, grupującego największe firmy, zwiększyła się tylko o 23 proc., a WIG (wszystkie akcje) – o 66 proc.

W ostatnich latach giełdy w krajach rozwiniętych (USA, Niemcy, Wielka Brytania) zachowywały się lepiej niż rynki wschodzące, do których zalicza się m.in. warszawski parkiet. Czy ta tendencja nadal się utrzyma?

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy