– Dwie córki brata, który mieszka w Ekwadorze, mieszkają w Polsce. Nasze życie było rozsiane, rozbite, ale dzieci wracają do gniazd.
W 1993 r. likwidowano ambasadę w Quito. Zwrócono się do Morawskiego z nietypową sprawą. „Siedzi w więzieniu w Quito chłopak, zupełnie samotny. Nie wygląda na bandziora i pewnie nie jest. Popełnił błąd. Czy możesz mu pomóc?”. Poszedł.
– Na początku ze strony Darka był chłód, z mojej przerażenie. Siedział dwa lata. Powolutku zaczął opowiadać mi o sobie. Mówił ładną polszczyzną, był studentem IV roku Uniwersytetu Warszawskiego. Przestałem myśleć o tym, czy jest winny. Za tydzień poszedł z paczkami. Chłopak nie chciał adwokata. Nauczył się hiszpańskiego od współwięźnia. Bronił się tak, że cała sala z sędziną płakała. Opowiadał o urodzinach dziecka i obowiązkach, do których nie był jako student przygotowany. Ktoś go namówił na wycieczkę do Ameryki Południowej. Miał „tylko” zabrać przesyłkę. Były w niej narkotyki.
[srodtytul]Dowód miłości i ból[/srodtytul]
Z więzienia Tomasz wyciągał potem studentkę. Zakochana w starszym od niej Angliku na jego żądanie w dowód miłości przewiozła paczkę. Złapana przesiedziała sześć koszmarnych lat.
Z więzienia w Guajaquil wydobył małżeństwo 60-latków, któremu córka zafundowała wycieczkę do ciepłego kraju z przesyłką dla odbiorcy…
Morawski kupuje każdemu materac, koc, jedzenie, lekarstwa, których nie ma w więzieniu. Każdy musi przesiedzieć w nim co najmniej 2,5 roku. Konsul nie wierzy, żeby ktoś siedział niewinnie, ale ekwadorskie więzienie to piekło. Więźniowie mają broń: maczety, pistolety, granaty. I narkotyki. Na noc strażnicy zamykają się przed więźniami, którzy przejmują rządy…
– Kiedy rosła fala aresztowań za przewóz narkotyków przez młodych ludzi niezdających sobie sprawy z tego, w co wchodzą, zwróciłem się do MSZ z prośbą o ostrzeganie. Edward Miszczak z TVN zapytał, czy bym pomógł mu realizować program „Cela”? Tak powstał cykl wstrząsających reportaży. Pomogły Morawskiemu wyciągnąć wszystkich rodaków z więzień Ekwadoru i deportować do Polski, poza jednym, którego nie zdołał uratować.
– To mój wielki ból. Miał straszne życie. Jego ojciec zabił matkę na oczach rodzeństwa, a potem powiesił się w więzieniu. On sam utrzymywał rodzeństwo, mając dziesięć lat, nie chcąc, żeby ich rozsiano po sierocińcach. Był rozsądny. Ale kiedy rodzeństwo podrosło, a on miał 19 lat, zapragnął mieć coś dla siebie – kino domowe.
Zwerbowali go. Jeżdżą po Polsce, po wsiach i miasteczkach, proponując przygodę. Pojechał.
Był bardzo wrażliwy. W więzieniu zaczął ćpać. Powiedział, że chce mieć chwile ucieczki z piekła. Był o krok od przetrwania. Ale nie mógł zapłacić ludziom, którzy mu sprzedawali narkotyki. Kazali mu kopać tunel do ich ucieczki. Strażnicy go złapali. Przenieśli do więzienia Guajaquil. Po roku nie żył. Oficjalnie się zastrzelił, czyszcząc broń.
Rośnie nowe pokolenie, które „Celi” nie oglądało. Znowu aresztowano na lotnisku w Limie nową osobę, dziewczynę. Piszcie o tym! Przestrzegajcie!
[i]„Więźniowie. Ekwador, kokaina i...” Wydawnictwo Zysk i S-ka
Tomasz Morawski. Za pomoc i zaangażowanie w przywiezieniu polskich więźniów do ojczyzny ogłoszony został przez dziennikarzy ekwadorskich Konsulem Roku 2008.
Na podstawie książki, którą napisał, będzie realizowany film w reżyserii Krystiana Lupy [/i]