W ciągu ostatnich kilku miesięcy trzy razy zadzwoniła do mnie konsultantka z ofertą rozłożenia spłaty karty kredytowej na raty. Wyraźnie stwierdziłem, że nie jestem tą ofertą zainteresowany, a gdybym był, to znam numer do Citibanku, ale wcale jej to nie zraziło. Nie to jednak jest główną przyczyną mego zaniepokojenia.
Aby przedstawić mi ofertę, konsultantka prosiła o podanie danych osobowych w celu mej identyfikacji. Jest to głupia i niebezpieczna procedura, gdyż wymaga od klienta podania poufnych danych nieznajomej osobie, która do niego dzwoni. Klient nie ma możliwości, aby zweryfikować, czy osoba podająca się za pracownika Citi jest nim w rzeczywistości. Numer telefonu się nie wyświetla, a gdyby nawet – nic to nie znaczy. Ja odmawiam ujawnienia moich danych obcej osobie, która sama inicjuje kontakt ze mną. Do niedawna to wystarczało, aby zakończyć rozmowę.
Ostatnio jednak pani konsultantka na moją odmowę rezolutnie odpowiedziała, że w takim razie ona przeczyta mi z systemu informacje o moich ostatnich transakcjach na karcie. W tym momencie osłupiałem. Przecież wyraźnie odmówiłem identyfikacji i konsultantka nie wiedziała, z kim rozmawia. Mimo to była chętna, aby zreferować nieznajomej i niezidentyfikowanej osobie moje ostatnie operacje, stan konta i kto wie, co jeszcze, byleby przedstawić ofertę. Dział sprzedaży chyba stracił umiar w metodach pozyskiwania klienta.
Ktoś może przecież podszyć się pod konsultanta Citibanku, zdobyć dane klientów i ukraść ich pieniądze. A bank straci klientów, którzy tak jak ja dbają o bezpieczeństwo swoich danych osobowych i oszczędności.
Robert Prochowicz