Spór o to, które z dwóch największych miast Syrii – Damaszek czy Aleppo – jest najdłużej nieprzerwanie zamieszkałym miastem na Ziemi trwa przynajmniej od kilkudziesięciu lat. Mieszkańcy każdego z nich uważają, że to ich miejsce może się poszczycić tym chlubnym mianem. Na szczęście spór ogranicza się do trwających godzinami dyskusji i uszczypliwości, nie przeradzając się w ostry zatarg.
Naukowcy skłaniają się do tego, by palmę pierwszeństwa oddać dzisiejszej stolicy Syrii. Damaszek, będący obecnie szybko rozwijającą się metropolią, jest zamieszkiwany przypuszczalnie od około 7 tys. lat. Aleppo, położone niedaleko północnej granicy kraju, też nie jest młodzieniaszkiem. Większość badaczy uznaje jednak, że zostało założone nieco później. Na pewno w XVIII w. p.n.e. było już prężnym ośrodkiem miejskim. Nauka nie dysponuje dowodami bezspornie określającymi wiek każdego z miast.
– No dobrze, może i Damaszek jest starszy – godzi się w końcu Abdallah. – Ale Aleppo prawdziwsze.
Oba miasta są do siebie podobne. Rzeczywiście jednak większość turystów uznaje Aleppo za bardziej autentyczne, a więc ciekawsze. Za bramami Starego Miasta niewiele się zmieniło od tysięcy lat. Wchodząc przez nie, zostawia się za sobą hałas samochodów i gęste spaliny. Po uliczkach suku – ogromnego bazaru – płynie rzeka ludzi. Tłum przesuwa się wolno, przystając przy stoiskach z jedzeniem, biżuterią, materiałami, słodyczami i przyprawami usypanymi w kolorowe stożki. Kobiety zakryte od stóp do głów długimi szatami poszukują przedmiotów przydatnych w domu, ich mężowie rozglądają się, gdzie mogliby się napić kawy lub słodkiej herbaty. Sklepikarze przepychają się z załadowanymi wózkami, żebracy oczekują na datki, a rzeźnicy kroją połcie mięsa lub, opierając się o zawieszone na hakach zwierzęce tusze, patrzą na ten korowód.
Syria od zawsze żyła handlem, a Aleppo leżało na skrzyżowaniu szlaków kupieckich. Sprzedawcy nie są jednak nachalni, nie zaciągają do sklepów jak w Maroku czy Egipcie, nie czują się też urażeni, gdy niczego nie kupimy. Czekają na klientów, uśmiechając się od ucha do ucha, a gdy widzą turystę, bardziej interesuje ich to, z jakiego kraju przyjechał i czy podoba mu się w Syrii, niż to, czy coś u nich kupi.