Najpierw jednak chce objąć udziały w spółce zarządzającej portem. Tymczasem od miesiąca nie chce się na to zgodzić rada pracownicza Portów Lotniczych.
Władze regionu i Portów Lotniczych podpisały akt notarialny przyszłej spółki. Rzeszowskie lotnisko jest (obok Zielonej Góry) ostatnim, w którym udziałów nie mają lokalne samorządy.
Podkarpacie ma wnieść do spółki grunty, na których znajduje się lotnisko, a w zamian objąć 50,2 proc. udziałów w nowej spółce. Porty Lotnicze w zamian za 49,8 proc. udziałów mają wnieść majątek wart ok. 100 mln zł. Spółka zarządzająca portem będzie miała do dyspozycji spore pieniądze. – W ramach kontraktu wojewódzkiego kupimy dla portu sprzęt za 27,5 mln zł, ale najpierw musimy mieć udziały w spółce – mówi Bogdan Rzońca, wicemarszałek Podkarpacia. – Nie postawimy sobie przecież odladzarki do samolotu pod urzędem marszałkowskim – dodaje.
O kolejne 79 mln euro spółka będzie mogła się ubiegać z regionalnego programu operacyjnego i rządowego programu „Infrastruktura i środowisko“. – Ale tylko wtedy, gdy obejmiemy w spółce udziały – mówi Rzońca. – Jesteśmy właścicielem nieruchomości, na których znajduje się lotnisko, a z tego, co mi wiadomo, Unia chce, by po dotacje na inwestycje występował właściciel ziemi, a nie jej dzierżawca – wyjaśnia.
Kapitał zakładowy spółki wyniesie 246 mln zł. W radzie nadzorczej ma się znaleźć po dwóch przedstawicieli samorządu i PPL. Kierować ma nią dwuosobowy zarząd. Tak więc żadna z decyzji nie będzie mogła zostać podjęta bez zgody drugiego wspólnika. W praktyce może to utrudnić sprawne zarządzanie portem.