W antykwariacie taniej niż w księgarni

Rozmowa z Maciejem Bakułą, antykwariuszem

Publikacja: 30.04.2008 12:58

W antykwariacie taniej niż w księgarni

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Od lat prowadzi pan w Warszawie antykwariaty książkowe (www.antykwariat.waw.pl). Ostatnio zainteresowanie wzbudził fakt, że planuje pan otwarcie kolejnego antykwariatu. Aż tak rośnie popyt na książki?

Maciej Bakuła: Specjalizujemy się w szeroko rozumianej historii i kanonie literatury pięknej. Handlujemy przede wszystkim powojennymi książkami, choć nierzadko trafiają się też starodruki. Około 60 proc. oferty sprzedajemy w naszym sklepie internetowym, gdzie mamy ok. 17 tys. tytułów. Prowadzimy w Warszawie dwa stacjonarne antykwariaty, w Alejach Jerozolimskich 55 znajduje się ok. 5 tys. tytułów. W antykwariacie na Wilczej 5, gdzie rozmawiamy, jest ok. 30 tys. tytułów. Firma w tym kształcie działa od ponad 3 lat. Niedawno kupiliśmy lokal w dzielnicy Ochota, bo tam nie ma antykwariatów. Zainwestowaliśmy też w nowy system komputerowy, aby możliwe było nowoczesne zarządzanie dużą ofertą.

Obserwujemy wzrost nie tylko zakupów, ale także, nazwijmy to, jakości czytelnictwa. Na przykład nasi klienci kompletują tytuły w przekładach konkretnych tłumaczy, lepszych niż nowe tłumaczenia.

Z bezpośrednich rozmów wiemy, że nie szukają ich do celów naukowych, lecz po prostu do czytania. Kolekcjonerzy poszukują wydanych z lat 60. lub 70. ilustrowanych przez wybitnych artystów np. Daniela Mroza, Jana Lenicę, Kazimierza Mikulskiego, Kazimierza Wiśniaka (ceny tomików już od 10 zł). Jest ogromne zainteresowanie fantastyką z lat 80. i wczesnych 90. (ceny 8 – 300 zł).

Prognoza jest optymistyczna?

Handel antykwaryczny powojenną książką będzie się rozwijać, ponieważ edycje sprzed lat są istotnie tańsze niż te same tytuły wydawane obecnie. Ceny nowych książek w kraju są wysokie względem średnich zarobków. Ze statystyk wynika, że mieszkańcy innych krajów europejskich za średnią pensję mogą u siebie kupić znacznie więcej nowych książek.

Pretekstem do naszej rozmowy jest informacja, która elektryzuje kolekcjonerów i antykwariuszy, że przejął pan antykwariat Zaścianek.

Gdyby nie Internet, handel dawnymi książkami zapewne dawno by już upadł. Antykwariat w Alejach przejęliśmy dwa lata temu. Właściciel pracował sam, tradycyjnymi metodami, bez zastosowania nowoczesnych technologii. Zrezygnował, ponieważ firma nie rozwijała się, nie dawała zarobku. Dziś, żeby zarobić tylko na podstawowe opłaty, trzeba sprzedać co miesiąc kilka tysięcy książek. Co miesiąc trzeba też zakupić kilka tysięcy dobrych książek, o które coraz trudniej. Jedna osoba nie podoła takiemu zadaniu. Stale zatrudniamy pięciu fachowców oraz zlecamy prace studentom. Około 1000 osób dziennie wchodzi na naszą stronę. Kilkaset z nich wchodzi tego samego dnia powtórnie. Jest też codziennie ok. 7 – 8 tysięcy wyświetleń strony, gdy ktoś np. szuka jakiegoś tytułu i trafi na naszą ofertę.

Pan Zygmunt Zawadzki z antykwariatu Zaścianek, o którym „Rzeczpospolita” pisała kilka razy, sam prowadził firmę. Ten model handlu to już przeszłość. Teraz prowadzimy Zaścianek wspólnie. Uratowaliśmy tu przed rozproszeniem ok. 30 tys. wartościowych tytułów, które aktualnie wprowadzamy do komputera. Proszę spojrzeć, obok nas na półce stoi książka „Walka o dobra kultury” o prywatnych kolekcjach i bibliofilach w czasie okupacji niemieckiej. To cenne źródło dla każdego zbieracza książek. Te dwa bogato ilustrowane tomy wydane w 1970 roku można u nas kupić za 45 zł. Dziś nikt nie wyda takiego dzieła, bo edycja jest zbyt kosztowna. Ale gdyby się ukazało, kosztowałoby co najmniej 200 zł, a to jest cena zaporowa dla przeciętnego klienta polskiego antykwariatu książkowego. Mamy po 10 zł powojenne czasopisma artystyczne i katalogi wystaw, bez których nie poradzi sobie kolekcjoner współczesnego malarstwa. Mieliśmy pamiętnik Jana Michalskiego „55 lat wśród książek”, który uznawany jest za biblię kolekcjonerów.

10 złoty kosztują katalogi niezbędne kolekcjonerom współczesnego malarstwa

Warto szukać na półkach. Teraz mamy za 120 zł poszukiwany „Słownik artystów plastyków”, a na przykład dwa tomy „Karafki la Fontainea” Wańkowicza kosztują 25 zł.

Kolekcjonerzy żałują Pałacu Starej Książki, który upadł niedawno. To był raj dla niezamożnych bibliofilów, antykwariusze traktowali to miejsce jak hurtownię ciekawych książek.

Żal mi tamtego antykwariatu założonego przez pana Władysława Huzika. Oszacowałem zasoby firmy na ok. 150 tysięcy tytułów. Gotów byłem przyjść z pomocą, ale pod warunkiem, że będę mógł sprzedawać książki w tym samym lokalu. Niestety, lokal na Działdowskiej był już wymówiony od pół roku. To było miejsce z klimatem, 800 metrów powierzchni, do tego ogród. Pałac Starej Książki upadł tylko dlatego, że synowi założyciela zabrakło doświadczenia w interesach.

Moje marzenie to mieć 800 metrów powierzchni, prowadzić antykwariat, rodzaj klubu z życiem towarzyskim, gdzie możliwe byłoby budowanie bezpośrednich związków pomiędzy antykwariuszem a klientem, gdzie rodziłyby się legendy o dzisiejszych młodych bibliofilach, tak jak powstawały legendy o na przykład Juliuszu Gomulickim czy Tomaszu Niewodniczańskim.

Najchętniej zbudowałbym antykwariat, który wyglądałby jak biblioteka na filmie „Harry Potter”, regały chyba z 9 metrów wysokie, w połowie wysokości antresola, na dole biurka. Kawa w filiżankach, atmosfera jak w domu.

Nie grozi nam to, że białe kruki będą sprzedawane tylko w Internecie?

Nie! W tym lokalu niektórzy młodzi klienci spędzają po kilka godzin na poszukiwaniach. Wielu mówi, że przychodzą tu, ponieważ liczą, że coś odkryją. Oni lubią szperać i lubią zapach książek. Chciałbym założyć tu klimatyzację, bo jest to jednak suterena i jest tu mnóstwo kurzu. Rozpocznę inwestycje i zmienię wystrój najchętniej na styl art déco, jak tylko właściciel budynku przedłuży umowę najmu.

rozmawiał Janusz Miliszkiewicz

RZ: Od lat prowadzi pan w Warszawie antykwariaty książkowe (www.antykwariat.waw.pl). Ostatnio zainteresowanie wzbudził fakt, że planuje pan otwarcie kolejnego antykwariatu. Aż tak rośnie popyt na książki?

Maciej Bakuła: Specjalizujemy się w szeroko rozumianej historii i kanonie literatury pięknej. Handlujemy przede wszystkim powojennymi książkami, choć nierzadko trafiają się też starodruki. Około 60 proc. oferty sprzedajemy w naszym sklepie internetowym, gdzie mamy ok. 17 tys. tytułów. Prowadzimy w Warszawie dwa stacjonarne antykwariaty, w Alejach Jerozolimskich 55 znajduje się ok. 5 tys. tytułów. W antykwariacie na Wilczej 5, gdzie rozmawiamy, jest ok. 30 tys. tytułów. Firma w tym kształcie działa od ponad 3 lat. Niedawno kupiliśmy lokal w dzielnicy Ochota, bo tam nie ma antykwariatów. Zainwestowaliśmy też w nowy system komputerowy, aby możliwe było nowoczesne zarządzanie dużą ofertą.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy