Mimo zaprezentowanych wczoraj zmienionych założeń prywatyzacji warszawskiej giełdy przedstawiciele domów maklerskich krytykują model jej sprzedaży. Najbardziej niepokoi ich nadmierna ochrona przed wrogim przejęciem. – Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje. Jak już się prywatyzuje spółkę, to bez sztucznych ograniczeń. Jeśli ma to być sposób ochrony interesu państwa, może dobrze, by GPW pozostała w rękach skarbu – mówi Rafał Abratański z DM IDMSA.

Zainteresowanie domów maklerskich udziałem w prywatyzacji warszawskiej giełdy jest wciąż niewielkie, bo nie widzą one korzyści z kupna akcji. W rezultacie może to doprowadzić do sytuacji, że większość akcji uprawniających do głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy kupią globalne instytucje finansowe.

– W ofercie powinna znajdować się specjalna pula akcji dla członków rynku. Bez niej to nie domy maklerskie kupią akcje, a ich właściciele, których interesem nie musi być rozwój GPW – dodaje Waldemar Markiewicz, prezes DB Securities.

Nowa koncepcja prywatyzacji warszawskiej giełdy, która ma zadebiutować 27 listopada, może wzbudzić większe zadowolenie drobnych inwestorów. Akcje nieme, które zostaną im zaoferowane w zamian za brak prawa głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy, będą dawały prawo do 2,5-krotnie wyższej dywidendy niż pozostałe papiery. W tej transzy ma być sprzedanych nawet 35 proc. wszystkich udziałów giełdy. Konkurencja do ich kupna może być duża, bo przed debiutem GPW zaprezentuje ofertę w europejskich centrach finansowych.