Do banków trafiają czasem dziwne czy zabawne reklamacje. Jeden z klientów przy okazji wizyty w oddziale zażądał zwrotu poniesionych kosztów w wysokości przekraczającej 200 zł. Poproszony o wyjaśnienie i udokumentowanie wydatku stwierdził, że to koszt dojazdu do placówki w celu załatwienia sprawy. Aby to potwierdzić, przesłał zdjęcie z fotoradaru znajdującego się na trasie między jego domem a placówką. Okazało się, że głównym składnikiem owego „kosztu” był mandat za przekroczenie prędkości. Bank odmówił zwrotu pieniędzy.
[srodtytul]Odszkodowanie za straty[/srodtytul] Mniej zabawną przygodę miała klientka, która dostała od banku długopis reklamowy. Bawiąc się nim, pechowo złamała sobie ząb na sprężynce z jego mechanizmu. Zażądała od banku pokrycia kosztów leczenia.
Zaskoczeni byli także pracownicy banku, którego klientka zamówiła kartę kredytową i szybko wykorzystała cały przyznany limit. Następnie stwierdziła, że po otrzymaniu wyciągu była mocno zaskoczona tym, ile wydała, przez co podupadła na zdrowiu i musiała poddać się leczeniu. Zwróciła się więc do banku z reklamacją i żądaniem zwrotu kosztów leczenia.
Bywa, że do działów reklamacji wpływają żądania o odszkodowanie za poniesione straty moralne. Dobrą tego ilustracją jest przypadek klienta, który z opóźnieniem otrzymał SMS o stanie konta. Bank przeprosił go, jednak klient utrzymywał, że przez ten incydent całkowicie stracił zaufanie do banku. Aby je odbudować, zażądał wycieczki zagranicznej dla dwóch osób.
[srodtytul]Zbyt trudne produkty bankowe[/srodtytul]