Pogarszający się stan gospodarki Wielkiej Brytanii powoduje, że ludzie opuszczają mieszkania czy sklepy lub oszczędzają na wywózce śmieci. Budżety poszczególnych miast są coraz bardziej ograniczone, co powoduje, że mogą one przeznaczyć mniej pieniędzy na deratyzację.

- Gdy jadę na parking, widzę po drodze co najmniej 20 szczurów w koszach na śmieci – mówi Paul Hood, 46-letni mieszkaniec Londynu. – Można je łatwo dostrzec, ponieważ uciekają w popłochu przez światłami samochodu. Natomiast w dzień wygrzewają się w krzakach - dodaje.

Populacja szczurów w Wielkiej Brytanii wzrosła w tym roku o 13 proc. i przekracza 50 mln osobników. Brakuje więc już niecałe 10 mln szczurów do tego, by na jednego mieszkańca tego kraju przypadał jeden szczur.

- Rząd musi się przyjrzeć temu problemowi – mówi Peter Crowden, prezes narodowego stowarzyszenia walki ze szkodnikami. – Jeśli nic nie zostanie w tej sprawie zrobione, może dojść do poważnego zagrożenia zdrowia publicznego.