Złoty słabł od jesieni 2008 r. na skutek znacznego wzrostu awersji do ryzyka i załamania się zaufania inwestorów do wszystkich gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej. Do tego doszły czynniki związane z szerzącą się na świecie recesją, a także odwracaniem tzw. transakcji carry trade. Proces gwałtownego słabnięcia złotego stał w kontraście do zachowania korony słowackiej, której kurs pod koniec 2008 r. w sposób znikomy wahał się w stosunku do euro.
Ta sytuacja pokazuje, że w tym przypadku płynny kurs walutowy okazał się źródłem szoku gospodarczego. Przykład korony potwierdza natomiast, że nawet w niesprzyjających okolicznościach parytet centralny w ERM2 może pełnić rolę kotwicy stabilizującej kurs walutowy, ale pod jednym warunkiem: że uczestnicy rynku są przekonani, iż wprowadzenie euro jest pewne. Można się zastanawiać, co by było, gdyby perturbacje na rynkach walutowych regionu zaczęły się kilka miesięcy wcześniej.
Wzrost wahań kursu złotego utrudnia wyznaczenie parytetu centralnego, a także obniża prawdopodobieństwo wypełnienia kryterium kursowego. Parytet centralny powinien odzwierciedlać kurs równowagi. Wiele wskazuje na to, że obecny kurs euro do złotego nie odzwierciedla tego kursu, a polska waluta jest niedowartościowana. Ustalenie kursu centralnego na poziomie różnym od kursu równowagi może nieść ze sobą negatywne konsekwencje dla gospodarki. Dlatego wchodzenie do ERM2 w takich warunkach rynkowych jest obarczone ryzykiem.
Niepewność co do przyszłości gospodarki polskiej sprawia, że trudniejsze jest zadanie wypełniania pozostałych kryteriów, szczególnie dotyczących deficytu sektora finansów publicznych. Z kolei niepewność z tym związana może rodzić ryzyko nieutrzymania stabilnego kursu w czasie pobytu w ERM2.
Dodatkowo istnieje potrzeba takiej koordynacji polityki pieniężnej i fiskalnej, która pozwoliłaby na bezpieczne przejście przez kryterium kursowe. To NBP wraz z Ministerstwem Finansów musi sformułować strategię komunikacji z rynkami finansowymi jeszcze przed przystąpieniem do ERM2.