Podróżujemy od wielu lat. Ostatnio wróciliśmy z podróży, podczas której w osiem miesięcy objechaliśmy świat dookoła. Przemierzyliśmy 19 krajów na pięciu kontynentach. Gościliśmy w 46 domach obcych ludzi. Nasze najlepsze wspomnienia z podróży to właśnie wspomnienia ze spotkań z nimi.
Najczęściej noclegi znajdowaliśmy dzięki portalom społecznościowym podróżników – Hospitality Club i CouchSurfing (czytaj obok). Członkowie tych społeczności otwierają swoje domy dla innych, bezinteresownie zapraszają do odwiedzenia ich w podróży. Sami też oferujemy miejsce do spania w naszym warszawskim mieszkaniu, gościliśmy już Niemców, Kanadyjczyków i gości z Kirgistanu.
Ciągle mamy w pamięci dzień, kiedy pierwszy raz skorzystaliśmy z gościny członka Hospitality Club. Miało to miejsce w Szwajcarii. Mimo że Jeffrey mieszkał w Lugano, spotkał się z nami w oddalonej o ponad 20 km Bellinzonie i wręczył nam klucze do domu wraz z wydrukowaną mapką dojazdu. Oświadczył, że ponieważ właśnie trwa karnawał, nie ma pojęcia, o której wróci do domu.
Byliśmy nowymi członkami organizacji, nie mieliśmy jeszcze żadnego pozytywnego komentarza na naszym profilu, a na dodatek byliśmy z dwójką przyjaciół, którzy w ogóle do Hospitality Club nie należeli. A on nam zaufał. Wtedy uświadomiliśmy sobie, że wkraczamy do kręgu osób, które kierują się w życiu specjalnymi zasadami. Nie boją się obcych, z radością otwierają domy przed podróżnikami i dzielą się tym, co mają. A co najważniejsze – ufają ludziom i wierzą w ich uczciwość.
Wśród ludzi, którzy nam zaufali, była również Patricia, nasza gospodyni na Manhattanie. Gdy wysyłaliśmy do niej prośbę o gościnę, nasze konta pełne były już pozytywnych komentarzy. Ale to Patricia była zupełnie nowa w gronie członków Hospitality Club. Zapisała się dwa dni wcześniej i jak potem wyznała, nie spodziewała się tak szybkiej prośby o nocleg. W związku z naszym przybyciem żywiła lekkie obawy. Poprosiła o spotkanie w publicznym miejscu, przejrzała nasze paszporty, upewniając się, czy jesteśmy tymi, za których się podajemy. A potem z głosem pełnym przejęcia zaprosiła nas do swojego malutkiego mieszkania w centrum Nowego Jorku. Idea globalnej gościnności musiała się jej spodobać, bo gdy oglądałem ostatnio jej profil w serwisie Hospitality Club, obok zdjęcia zobaczyłem długą listę pozytywnych komentarzy i podziękowań za wspólnie spędzony czas.