Fundusze unijne wymuszają myślenie projektowe. Mamy problem, szukamy rozwiązania. Działania, które podejmujemy, muszą przynieść konkretny efekt. Z tego efektu jesteśmy rozliczani.
[b]Wiele gmin, szczególnie tych małych, rezygnuje z dotacji. Pieniądze unijne są trudne, do pozyskania, procedury skomplikowane.[/b]
To fakt, z którym się trzeba pogodzić. Uzbroić się w cierpliwość i próbować. Nie zawsze się uda. Warto zaczynać od małych rzeczy – najmniejszych projektów finansowanych w całości z funduszy unijnych, takich jak zajęcia pozalekcyjne dla dzieci, projekty integrujące lokalną społeczność. W naszej gminie i w sąsiednich dzieci uczą się tańca i śpiewu ludowego. Zorganizowaliśmy darmowe kursy języków obcych. To okazja, by się nauczyć, jak pisać projekty, jak je planować, rozliczać. Nie wymaga to dużych nakładów finansowych. Przy mniejszych grantach pieniądze dostaje się z góry.
[b]Ale te procedury, terminy, wymogi formalne. Skąd czerpać wiedzę o funduszach?[/b]
To prawda, bez ludzi, którzy się na tym znają, zdobycie dotacji jest bardzo trudne. My stworzyliśmy w urzędzie gminy dwa zespoły – od projektów miękkich i twardych. Śledzimy strony internetowe poświęcone funduszom. Uczestniczymy w szkoleniach organizowanych przez urząd marszałkowski. Cały czas inwestujemy w ludzi. Pracownicy urzędu przeszkolili dyrektorów i nauczycieli szkół w naszej gminie z pisania wniosków o granty na zajęcia pozalekcyjne dla dzieci z programu „Kapitał ludzki”. Efekt? Na osiem szkół sześć zdobyło dotacje, nawet po 400 tys. zł. Wiem, że szkoły czekają na ocenę kolejnych projektów.
[b]Czy, mówiąc górnolotnie, fundusze zmieniają ludzi?[/b]