Przed południem kurs EUR/PLN poszybował do ponad 4,24, podczas gdy w piątek nieznacznie przekraczał 4,17. Na wyprzedaż naszej waluty złożyło się kilka czynników.
Po pierwsze, początek tygodnia przyniósł pogorszenie nastrojów także na rynkach akcji i tzw. wzrost awersji do ryzyka. Po drugie, na rynku walutowym wciąż słychać echo niekorzystnych informacji z minionego tygodnia. Inwestorzy nie zdążyli jeszcze oswoić się z piątkowymi zaskakującymi danymi o saldzie obrotów bieżących naszego kraju w lipcu. Podczas gdy oczekiwano nadwyżki, w rzeczywistości zanotowano deficyt, i to spory (565 mln EUR). Inny niekorzystny czynnik to perspektywa dużego deficytu budżetowego w przyszłym roku.
W tej sytuacji inwestorom humoru nie poprawiła nawet nowa prognoza gospodarcza Komisji Europejskiej, która spodziewa się wzrostu PKB Polski w tym roku o 1 proc., podczas gdy wcześniej wróżyła spadek o 1,4 proc.
Z punktu widzenia analizy technicznej duży wzrost kursu EUR/PLN oznacza wybicie w górę z tzw. konsolidacji trwającej w ostatnich tygodniach pomiędzy serią dołków na wysokości ok. 4,08, a sierpniowym szczytem na poziomie ok. 4,19. Przebicie tego szczytu teoretycznie powinno zapowiadać zwyżkę przynajmniej o tyle ile wynosiła szerokość samej konsolidacji, czyli do ok. 4,30. Większość z tego ruchu dokonała się w błyskawicznym tempie już dziś.