Szef Transniefti Nikołaj Tokariew na wtorkowym spotkaniu z premierem Rosji zapowiedział, że rurociąg będzie gotowy już na koniec przyszłego roku, a więc o kilka miesięcy wcześniej, niż przewidziano w harmonogramie inwestycji. Dodał, że wykonano już 70 proc. prac, a na początek ropociąg będzie transportował 30 mln ton surowca rocznie, potem planowane jest zwiększenie dostaw. Państwowy koncern Transnieft odpowiada za system rurociągów rosyjskich i eksport surowca.
Ropociąg ma szczególne znaczenie dla Rosji, gdyż będzie mogła ona słać więcej ropy na zagraniczne rynki poprzez własne porty nad Zatoką Fińską – Primorsk i Ust-Ługa. Decyzja o inwestycji wartej co najmniej 2 mld dol. zapadła ponad trzy lata temu po kolejnym naftowym konflikcie rosyjsko-białoruskim. Nowa droga eksportu może spowodować ograniczenie dostaw do Europy systemem rurociągów „Przyjaźń”, który działa od prawie 40 lat. Korzystają z niego także polskie rafinerie – w Płocku i Gdańsku. Poza tym polskim odcinkiem „Przyjaźni” ropa płynie również do wschodnioniemieckich zakładów, a wpływy z opłat tranzytowych to główne źródło przychodów państwowej spółki PERN.
Jeśli dojdzie do jakichkolwiek napięć lub sporów czy to z Ukrainą, czy z Białorusią, to Rosjanie będą mogli zrezygnować z części eksportu przez te kraje. A wtedy straci na tym także PERN.
W opinii części ekspertów możliwy też jest inny scenariusz – że Rosjanie drastycznie ograniczą transport „Przyjaźnią” także na potrzeby rafinerii czy to w Polsce, czy też w Niemczech.