Przeglądając oświadczenia majątkowe polityków, można się przekonać, że najczęstszym powodem zaciągania kredytów jest chęć kupna nowego lokum bądź samochodu. Żaden jednak nie ma luksusowej limuzyny, przeważnie zadowalają się skodami bądź toyotami. Koneserem można by ewentualnie nazwać Radosława Sikorskiego, który jest posiadaczem rzadkiego motocykla z lat 70. Z kolei Cezary Grabarczyk, szef resortu infrastruktury, do spółki z synem pływa własną żaglówką Mak 747.
Niewielu jest w rządzie Donalda Tuska przedsiębiorczych polityków. Zaledwie trzech ministrów prowadzi gospodarstwa i uprawia ziemię. Trzech kolejnych czerpie dodatkowe korzyści, wynajmując mieszkania.
Zaledwie dwóch polityków przyznało się też do aktywnego grania na giełdzie – mają spore pakiety akcji. Ministrowie są jednak przezorni, każdy z nich ma większą lub mniejszą gotówkę na koncie, większość też inwestuje w fundusze – rekordzistą pod tym względem jest Radosław Sikorski, który w funduszach inwestycyjnych ulokował 650 tys. zł i 70 tys. dolarów.
1. Listę najbardziej zadłużonych ministrów w rządzie Donalda Tuska otwiera szef resortu finansów Jacek Rostowski (na zdjęciu). Jego zobowiązania wynoszą łącznie 440 tys. funtów, czyli ponad 2,14 mln zł. Rostowski wierzy bowiem wyłącznie angielskim bankom i jeśli musi wyremontować dom albo kupić kolejną nieruchomość, udaje się właśnie do nich. I tak, na remont domu pożyczył w sumie 52,5 tys. funtów. Ma je spłacić do 2018 r. Kolejne 46,6 tys. funtów musi jeszcze oddać w związku z zaciągnięciem pożyczki 80 tys. funtów na kupno mieszkania i 102,4 tys. funtów na dom. Pozostałe zobowiązania nie są tak znaczące. Minister spłaca pożyczkę w Barclays Bank Ordinary. Pozostało mu jeszcze 147,6 funtów, rozliczenia kart kredytowych opiewają na 35,9 funtów, a z tytułu umowy finansowej Zurych Endowment Plan miesięczna wpłata do 2018 roku to 55 funtów.
Minister do biednych jednak nie należy i w razie konieczności ma odpowiedni majątek, który może spieniężyć. Jego zarobki bowiem do zbyt wygórowanych nie należą. W ubiegłym roku on i jego żona uzyskali brutto 174,8 tys. zł i 50,4 tys. funtów. Przez lata udało im się jednak dorobić kilku domów i mieszkań, stąd jego stan posiadania bije na głowę dorobek koleżanek i kolegów z rządu. Rostowski ma trzy domy liczące łącznie prawie 450 metrów i cztery mieszkania o powierzchni od 70 do 96 mkw. Część nieruchomości to współwłasność z żoną. W złotówkach ma odłożone wprawdzie zaledwie 52,5 tys. zł, za to sporo oszczędności poczynił zarówno w funtach brytyjskich – 64,1 tys. (63 tys. z tego spoczywa na koncie żony), 44,86 tys. w euro oraz 275,1 tys. w forintach węgierskich. Poza tym jest właścicielem jednostek uczestnictwa w funduszu inwestycyjnym, których wartość opiewa na 88,9 tys. zł. Dysponuje 13-letnim fordem fiestą, zaznacza też, że ma liczne cenne pamiątki rodzinne.
2. Drugim największym dłużnikiem, choć nawet w połowie nie tak zadłużonym jak minister finansów, jest szef doradców premiera Michał Boni. Na 200-metrowe mieszkanie, 200-metrowy dom i 2,3-hektarową działkę zaciągnął 600 tys. zł w Pekao, z czego w ciągu dwóch lat udało mu się już spłacić 100 tys. zł. Jak sam zaznacza, oprócz 500 tys. zł kapitału musi jeszcze oddać bankowi 150 – 200 tys. zł odsetek. A to nie wszystko, minister Boni na kredyt kupił też auto. Musi więc oddać Toyota Bank 15 tys. zł. Kolejne 180 tys. zł winien jest bankowi BGK. Jego długi sięgają więc 845 – 895 tys. zł.