Nastroje na rynkach popsuły się po tym, jak po południu okazało się, że sprzedaż detaliczna w USA spadła w maju o 1,2 proc., po wzroście 0,6 proc. w kwietniu. Skala spadku (największa od września 2009 r.) niemiło zaskoczyła inwestorów. Obawy, że amerykańscy konsumenci znów ostrożnie będą wydawać pieniądze spowodowała odwrót od akcji na całym świecie. Zyskiwały natomiast uznawane jako bezpieczne papiery rządowe USA, co spowodowało umocnienie się dolara wobec euro.

Za wspólną walutę inwestorzy płacili w pewnym momencie już tylko 1,206 USD wobec1,214 USD w południe. Odwrócenie trendu obserwować można także na złotym. Od 14:00 polska waluta straciła do euro 3 gr (wspólna waluta kosztuje znów 4,11 zł).

Ostatecznie jednak inwestorów uspokoiły dane o nastrojach konsumentów (indeks Michigan wzrósł więcej, niż oczekiwał rynek).

- Wymowa piątkowej sesji nie jest wcale najgorsza. Dziś, mimo tej fatalnej informacji o sprzedaży detalicznej, rynkowi udało się odrobić niemal całą stratę.To jest świadectwo rosnącej siły rynku -- podkreśla Sławomir Koźlarek, makler DMBZ WBK.

Indeksy amerykańskich giełd rozpoczęły dzień spadkami o 0,6-0,8 proc. O godzinie 17:30 Nasdaq wyszedł już na "zero", a Dow Jones i S&P tracą już tylko 0,4 proc.