Pocztówka z początku lata

Stosy walizek w hali przylotów ateńskiego lotniska. Grupki zdezorientowanych turystów siedzących na podłodze czekających, że może transport na wyspy ruszy. Na tablicy przylotów powtarzający się komunikat: lot odwołany

Publikacja: 30.06.2010 17:46

Związkowcy w Pireusie

Związkowcy w Pireusie

Foto: AFP

W greckich portach, z których odchodzą promy na wyspy i na samych wyspach jest podobnie jak na lotniskach. Ale tutaj władzom udało się nie dopuścić do blokady przystani promowych. Związkowcom nie udało się również zająć samych promów, ale ruch i tak był sparaliżowany. Związkowcy z PAME zrzeszającej związanych z partią komunistyczną organizacji zdołali jednak wstrzymać rejsy. Frustracja linii lotniczych, które chciałyby tam polecieć, ale wiedzą, że nie jest to możliwe, bo nie pracują kontrolerzy lotów. Loty z Amsterdamu, Monachium, Frankfurtu, Warszawy opóźnione o kilkadziesiąt minut, bo „łamistrajki” na nadążały. To wszystko można śmiało napisać na pocztówce wysłanej z Grecji na początku turystycznego szczytu. Do adresata dotrze jednak z dużym opóźnieniem. Poczta także strajkuje.

W hotelu Westin zastaję informację od menadżera Gregory de Clerka, który ostrzega przed wyprawami do centrum Aten, gdzie odbywa się większość demonstracji. Zresztą dojechać tam trudno, bo publiczny transport nie działa. — W samym hotelu też nie wszystko działa tak, jak można oczekiwać w naszej sieci — ubolewa szef ateńskiego Westina. Ale wszystko działa bez zarzutu.

Tak greccy związkowcy powitali 29 czerwca szczyt sezonu turystycznego. Ta branża przynosi Grekom 20 proc ich PKB wycenianego na 230 mld euro. Daje również zatrudnienie przynajmniej 800 tysiącom osób, tyle że przynajmniej połowa zatrudnionych w tej branży pracuje na czarno. Wtorkowy strajk sektora publicznego jest już 5. od lutego. Za każdym razem miał być wyrazem protestu przeciwko ostrym oszczędnościom wprowadzonych przez rząd i zatwierdzonym przez Parlament. I za każdym razem na ulice wychodzi mniej ludzi. Bo nawet sami związkowcy zgadzają się, że z jednej strony rząd jest zbyt ostry we wszystkich swoich cięciach, z drugiej strony jednak nie można bez końca strajkować.

Petros Apollonos, taksówkarz, który wiezie mnie z lotniska wścieka się, kiedy mówi o podniesieniu wieku emerytalnego do 65 lat dla kobiet i mężczyzn i zwiększenia obowiązkowo przepracowanych lat z 37 do 40. — Nie można powiedzieć ludziom z dnia na dzień, że mają pracować dłużej. Każdy ma jakieś plany, chce odpocząć — mówi. Na argument, że pracując ma się jednak większe dochody odpowiada: — Ale fajnie jest sobie posiedzieć, pogadać. Tak mija dzień, to dużo nie kosztuje, zresztą od czego jest rodzina? Moja emerytura będzie tylko o 5 procent niższa od zarobków, nie opłaca się pracować — argumentuje. — To dlaczego w takim razie nie strajkuje, tylko wozi turystów z lotniska? - pytam. — Bo na strajki przyjdzie czas w grudniu, w lutym — kiedy nie będzie pracy. Teraz tylko głupki strajkują — dodaje.

W tym samym czasie w Atenach protestowało — jak podała w środę policja — około 10 tysięcy lewicowych związkowców z ADEDY. Dołączyli do nich tym razem również ich koledzy z sektora prywatnego. Mieli nadzieję podejść pod parlament, gdzie właśnie rozpoczęła się debata dotycząca podwyższenia wieku emerytalnego. Złagodzone ma być również prawo pracy.

— Rząd gwałci nasze podstawowe prawo pracy. Musimy doprowadzić do odwrócenia antyspołecznych reform wprowadzonych przez Papandreu- mówił w wywiadzie telewizyjnym Spyros Papaspyrou, przewodniczący ADEDY. — Strajki są naszym niezbywalnym prawem greckich pracowników i będziemy z niego korzystać, kiedy tylko uznamy za stosowne — wspierał szefa zastępca Papaspyrou. Ale wtorkowe 10 tysięcy, to tylko cząstka poprzednich protestów, kiedy na ulice największych miast - Aten,Salonik wychodziło nawet i po 100 tysięcy osób.

Greckie władze zdają sobie sprawę z tego, że takich strajków, jak wtorkowy będzie więcej. Wiedzą również i to, że ruch turystyczny w tym roku spadnie przynajmniej o 10-15 procent. I kolejne lata wcale nie będą lepsze. Twardo walczą jednak o każdego turystę. Rząd zapowiedział, że wszyscy, którzy ucierpią z powodu protestów otrzymają odszkodowanie wyrównujące im wydatki poniesione z powodu strajków.

Spadek liczy turystów widoczny jest w Atenach, ale nie na wyspach. W stolicy od początku maja, kiedy protesty wyraźnie przybrały na sile zagraniczni goście odwołali 30 tysięcy noclegów w hotelach. Na Mykonos, Zakyntos, Paros, Santorini, na Chiosie jest luźniej, a samoloty czarterowe przywożą tutaj urlopowiczów bezpośrednio z północy kontynentu.

Dla tych, których nie odstraszają greckie protesty jedna rada: Aten raczej trzeba unikać, bo nawet kiedy nie ma strajku generalnego, jakiś protest zawsze może się pojawić. A ceny zdecydowanie spadły, obsługa w hotelach bardziej serdeczna, taksówkarze już tak nie naciągają cudzoziemców, jak to mieli w zwyczaju.

[i]Danuta Walewska z Aten[/i]

W greckich portach, z których odchodzą promy na wyspy i na samych wyspach jest podobnie jak na lotniskach. Ale tutaj władzom udało się nie dopuścić do blokady przystani promowych. Związkowcom nie udało się również zająć samych promów, ale ruch i tak był sparaliżowany. Związkowcy z PAME zrzeszającej związanych z partią komunistyczną organizacji zdołali jednak wstrzymać rejsy. Frustracja linii lotniczych, które chciałyby tam polecieć, ale wiedzą, że nie jest to możliwe, bo nie pracują kontrolerzy lotów. Loty z Amsterdamu, Monachium, Frankfurtu, Warszawy opóźnione o kilkadziesiąt minut, bo „łamistrajki” na nadążały. To wszystko można śmiało napisać na pocztówce wysłanej z Grecji na początku turystycznego szczytu. Do adresata dotrze jednak z dużym opóźnieniem. Poczta także strajkuje.

Pozostało 82% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy