Akcje London Stock Exchange notowane są na tamtejszej giełdzie od 2001 r. Przez ponad dziewięć lat ich wartość wzrosła dwukrotnie. Dziś kapitalizacja LSE sięga 3 mld dolarów.
Mniej więcej w tym samym czasie we Frankfurcie zadebiutowały akcje operatora niemieckiej giełdy Deutsche Boerse. Dziś kapitalizacja spółki przekracza 13 mld dolarów. Od giełdowego debiutu akcje podrożały o ponad 160 proc.
W obu przypadkach na tle całego rynku wygląda to imponująco. Dość powiedzieć, że zarówno główny wskaźnik giełdy londyńskiej FTSE, jak i niemieckiej DAX są dziś właściwie mniej więcej na poziomie sprzed dziewięciu lat.
Ale nie zawsze było tak różowo. Ze względu na specyfikę działalności operatorów giełd należy je uznać za firmy podlegające sezonowości. W tym przypadku ta sezonowość objawia się giełdowymi cyklami hossy i bessy. W okresach prosperity na akcjach operatorów giełd można zarobić grubo ponad przeciętną. Wiąże się to oczywiście z wynikami finansowymi. W czasie hossy rośnie aktywność inwestorów, rosną obroty na giełdach, a więc przychody i zyski firm organizujących obrót.
Po ostatniej fali wzrostu na giełdach LSE i Deutsche Boerse notowane są ze średnim wskaźnikiem cena do zysku na poziomie 20, natomiast relacja ceny do wartości księgowej kształtuje się na poziomie 2,6.