Design na Halloween

Kanapa z symbolami zagrożenia biologicznego i kościotrup na talerzu. W nawiedzonym domu przedmioty straszą nie tylko ceną

Publikacja: 29.10.2010 02:40

Kanapa z trumny po recyklingu (Coffin Couches)

Kanapa z trumny po recyklingu (Coffin Couches)

Foto: EAST NEWS

Biznes trumienny należy do bodaj najbardziej konserwatywnych na świecie. Zdarzają się w nim niszowe wyskoki w postaci trumien inspirowanych telefonami komórkowymi, gitarą elektryczną czy mumią egipską, lecz trudno znaleźć propozycje designerskie. Pogrzeby, tak samo zresztą jak i wesela, wymagają komunału, zauważył kiedyś Emil Cioran, rumuński filozof. Statystyczna trumna jest więc banalna do szpiku kości.

Tak przynajmniej było do tej pory, zanim w połowie października poważna duńska firma równo od 100 lat produkująca pogrzebowe utensylia, Tommerup Kister, nie pokazała nowej serii trumien i urn zaprojektowanych przez sławę duńskiego i światowego designu Jacoba Jensena. Serię zatytułowano Diament – pięknie lakierowane białe i czarne trumny mają nowoczesny zgeometryzowany kształt przywodzący na myśl sztukę origami, która zresztą coraz częściej inspiruje dziś projektantów i architektów.

To pierwszy od 40 lat nowy model wprowadzony w firmie Tommerup Kister. Na uroczystości, podczas której po raz pierwszy zaprezentowano nową serię trumien, w studiu Jensena zebrało się ponad 50 dyrektorów domów pogrzebowych z całej Danii. Jeśli każdy z nich po kolei sprawdzał, czy trumny są wygodne, impreza musiała być udana.

[srodtytul]Odpoczynek u koronera[/srodtytul]

Dla osób, które wygód życia pozagrobowego chcą zakosztować jeszcze za życia, a przy okazji poczuć oddech prawdziwej kostuchy na karku, powstała firma Coffin Couches. Prosto ze słonecznej Kalifornii wysyła w świat ekskluzywne sofy wykonane z trumien po recyklingu. Nieużywanych. Obite pikowaną, błyszczącą skórą stoją na stalowych, zgrabnych, choć trochę kościstych nóżkach i zachęcają do wiecznego odpoczynku za okrągłe 4,5 tysiąca dolarów. Idealne do gabinetu doktora Caligari.

Skóra wygląda na trochę sztywną, ale to akurat nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę dla kogo mebel ten był pierwotnie przeznaczony. Na nóżkach trumiennych kanap, podobno bezpiecznych, znajdują się międzynarodowe symbole zagrożenia biologicznego. Firma chwali się, że jedna z ich kanap stoi w urzędzie koronera w Los Angeles.

Jeśli koroner chciałby dodać do wystroju swojego urzędu jeszcze kilka innych akcentów w duchu memento mori, może skorzystać z tegorocznej kolekcji przygotowanej na Halloween przez włoską firmę Seletti.

Święto jest, jak wiadomo, anglosaskie – Amerykanie stawiają swoje dynie w oknach i na schodach domów już w połowie października, dyniowe farmy w Stanach kuszą takimi atrakcjami jak strzelanie do dyń i roztrzaskiwanie ich przy użyciu średniowiecznych katapult i innych maszyn miotających domowej roboty, a kto w wieczór Halloween wejdzie do londyńskiego metra bez głębokiej krwawej rany na twarzy lub siekiery wbitej w plecy, będzie należał do skonfudowanej mniejszości.

Tymczasem Włosi w krwawych jatkach się nie specjalizują. W designie stawiają na burleskę. Seletti proponuje lustra w kształcie żyletek (dziura w lustrze „przecina” twarz na pół), czaszki porcelanowe, złote i kryształowe oraz czaszki z żywicy poliestrowej, przez których oczodoły wije się wąż. Te ostatnie osadzone na piramidzie z tomików wierszy (może to „Sonety do Laury”

Petrarki: „serce mi wzięto, a wziął mi je całe ktoś, kto jest ziemią i trupem w rozkładzie”) stanowią podstawę dziewięcioramiennych, wysokich na 60 cm świeczników. W kolekcji Halloween Selection są także wilki wyjące do księżyca, wymodelowane w całości, oraz jako bezkrwawe trofea łowieckie w postaci trzech wilkołaczych głów ustawionych jedna na drugiej.

[srodtytul]Podwieczorek z kościotrupem[/srodtytul]

Współczesny wysyp umarlaków jako dekadenckich elementów zdobniczych zawdzięczamy Alexandrowi McQueenowi, awangardowemu projektantowi, który zresztą niedawno zginął samobójczą śmiercią. To McQueen jako pierwszy pokazał kości na wybiegu. Przed kilkoma laty jego czarny szyfonowy szal w uśmiechnięte czaszki był makabryczny, ale wyrafinowany. Dziś ten sam motyw jest cokolwiek zużyty. Przeszedł długą drogę od kolekcji haute couture mrocznego projektanta po taśmowe ciuchy z sieciówek, by zdobić niemal wszystko, od nart po dziecięce ubranka.

W designie pojawił się jako barokowe déjà vu – dopełnienie bogatej, zmysłowej ornamentyki. W XVII w. barok finezję kształtów też łączył z fascynacją śmiercią. Teraz cmentarnych motywów nie traktuje się już jednak zbyt poważnie. Trudno zresztą sobie wyobrazić, by talerz czy filiżanka, hedoniści z powołania, miały nam truć podczas podwieczorku: z prochu jesteś i w proch się obrócisz.

Pracownia Job Studio prezentuje kościotrupy, w tym również rybie ości, w serii zastawy stołowej „biscuit”, czyli herbatnik. Pod niewinną nazwą kryją się m.in. dwuznaczne talerze. Na wierzchu kościotrup, od spodu arlekin, z jednej strony puszysty pudelek, z drugiej trupie czachy (ceny poszczególnych elementów zastawy od 130 do 1300 dol.).

[srodtytul]Truchło krzesła[/srodtytul]

Jak temat śmierci podjąć, unikając do cna wytartych symboli, pokazuje seria spalonych mebli „Smoke” Maartena Baasa, holenderskiego projektanta młodego pokolenia. Baas stworzył ją w 2002 roku na zakończenie swoich studiów w Design Academy w Eindhoven. Wziął pianino, żyrandlol, komodę, kilka krzeseł znanych projektantów: Michaela Thoneta, Charlesa Rennie Mackintosha, Gerrita Thomasa Rietvelda – i przygotował ich przypalone, jakby zwęglone szczątki, które zaimpregnowane i polakierowane nadają się do siedzenia i kosztują ok. 1700 dolarów (spalony żyrandol jest trochę tańszy – 995 dol.).

Udało mu się stworzyć przedmioty naprawdę posępne, jakby wyjęte z wojennej pożogi, tym bardziej przygnębiające, że przecież służą dekoracji. Z jednej strony mamy buntownika, który pali ikony wzornictwa i jest znany z krytycznego stosunku do współczesnego designu, a z drugiej kolekcjonerów, którzy te jego ikony kupują do swoich kolekcji – meble Baasa stoją m.in. w luksusowym, butikowym nowojorskim hotelu Gramercy Park, w którym ceny za noc zaczynają się od 500 dolarów. W promocji.

Biznes trumienny należy do bodaj najbardziej konserwatywnych na świecie. Zdarzają się w nim niszowe wyskoki w postaci trumien inspirowanych telefonami komórkowymi, gitarą elektryczną czy mumią egipską, lecz trudno znaleźć propozycje designerskie. Pogrzeby, tak samo zresztą jak i wesela, wymagają komunału, zauważył kiedyś Emil Cioran, rumuński filozof. Statystyczna trumna jest więc banalna do szpiku kości.

Tak przynajmniej było do tej pory, zanim w połowie października poważna duńska firma równo od 100 lat produkująca pogrzebowe utensylia, Tommerup Kister, nie pokazała nowej serii trumien i urn zaprojektowanych przez sławę duńskiego i światowego designu Jacoba Jensena. Serię zatytułowano Diament – pięknie lakierowane białe i czarne trumny mają nowoczesny zgeometryzowany kształt przywodzący na myśl sztukę origami, która zresztą coraz częściej inspiruje dziś projektantów i architektów.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy