Sprzedawcy prądu żądają niższych podwyżek cen

Sprzedawcy domagają się podwyżek cen dla gospodarstw domowych o 9 – 15 proc. Mało prawdopodobne, by Urząd Regulacji Energetyki na to się zgodził

Publikacja: 12.11.2010 23:54

Sprzedawcy prądu żądają niższych podwyżek cen

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Negocjacje URE ze spółkami handlującymi energią w sprawie cen na 2011 r. wchodzą w nową fazę. Mogą potrwać jeszcze kilka tygodni. Z informacji „Rz” wynika, że firmy skorygowały swoje wcześniejsze żądania podwyżek do 9 – 15 proc. obecnie. Poprzednio domagały się wzrostu cen od stycznia o 13 – 22 proc.

Prezes URE Mariusz Swora uważa, że nie ma powodów, by energia dla klientów indywidualnych aż tak zdrożała. A to oznacza, że na pewno nie zatwierdzi cenników zakładających podwyżki większe niż 10 proc. Możliwe jest więc, że prezes Swora raz jeszcze wezwie spółki do korekty wniosków.

Ale nawet gdyby szef URE w ogóle nie zgodził się na podniesienie cen, to i tak rachunki wzrosną w przyszłym roku. Wszyscy płacić będziemy 23-proc. stawkę podatku VAT – o 1 proc. wyższą niż teraz.

Eksperci prognozują, że ceny mogą pójść w górę najwyżej o 6 – 7 proc. Obecnie przeciętna rodzina, która rocznie zużywa 2 MWh (megawatogodziny), płaci za to ponad 600 zł (z VAT). Gdyby prognozy ekspertów się sprawdziły, to opłata za samą elektryczność wzrosłaby w 2011 r. o 36 – 42 zł. Ale stanowi ona tylko ok. połowy całego rachunku za energię, bo każdy odbiorca ponosi jeszcze koszty jej dostarczenia, czyli opłatę za przesłanie. Ta opłata w przyszłym roku także ma być wyższa – o ok. 3 proc. W efekcie zatem finalna podwyżka może wynieść 50 – 60 zł w skali roku.

Sprzedawcy energii argumentują, że ponoszą coraz wyższe koszty, m.in. z powodu obowiązku zakupu zielonej energii (z odnawialnych źródeł). Wkrótce prezes URE ma określić tzw. cenę bazową energii, która będzie wyznacznikiem taryf na 2011 r. URE analizuje sytuację na rynku, zwłaszcza transakcje zawierane na Towarowej Giełdzie Energii. A tam 1 MWh zależnie od warunków dostawy kosztuje ok. 195 zł, w tzw. szczycie zapotrzebowania jest drożej – ok. 220 zł (dostawy na 2011 r.).

Spółki branży narzekają na politykę prezesa Urzędu Regulacji, twierdząc, że cena dla gospodarstw domowych nie pokrywa im kosztów zakupu prądu. W efekcie próbują „odrobić straty”, podnosząc ceny elektryczności dla odbiorców biznesowych, które kilka lat temu zostały całkowicie uwolnione.

Negocjacje URE ze spółkami handlującymi energią w sprawie cen na 2011 r. wchodzą w nową fazę. Mogą potrwać jeszcze kilka tygodni. Z informacji „Rz” wynika, że firmy skorygowały swoje wcześniejsze żądania podwyżek do 9 – 15 proc. obecnie. Poprzednio domagały się wzrostu cen od stycznia o 13 – 22 proc.

Prezes URE Mariusz Swora uważa, że nie ma powodów, by energia dla klientów indywidualnych aż tak zdrożała. A to oznacza, że na pewno nie zatwierdzi cenników zakładających podwyżki większe niż 10 proc. Możliwe jest więc, że prezes Swora raz jeszcze wezwie spółki do korekty wniosków.

Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Ekonomia
Gminy przechodzą na OZE – nie zostań w tyle!
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Ekonomia
Pracownik w centrum uwagi organizacji
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście