Zarządzanie - styl męski czy kobiecy

Kobieta szef w swoich działaniach niczym nie różni się od szefa mężczyzny. Badania przeczą stereotypowym wyobrażeniom – Monice Janusz-Lorkowskiej opowiada psycholog Dorota Wiśniewska-Juszczak

Publikacja: 03.12.2010 01:48

Zarządzanie - styl męski czy kobiecy

Foto: AFP

[b]Rz: Mówi się o kobiecym i męskim stylu zarządzania. Pierwszy jest miękki, płaski, strukturalny, drugi twardy, z upodobaniem do hierarchii. [/b]

Dorota Wiśniewska-Juszczak: Tak. I nawet przeprowadzane są analizy i specjalne badania (assessment center), które to potwierdzają. Kobiety pytane o rodzaj preferowanego zarządzania przyznają, że ważne są dla nich relacje i budowanie tych relacji, że wolą się dzielić władzą. Niech inni w niej partycypują. Że partnerstwo, empatia, współpraca, demokracja i komunikacja to najważniejsze wyznaczniki dla dobrego szefa. Mężczyźni – odwrotnie. Podczas badań wchodzą w rolę szefa zadaniowego i preferują dyrektywny styl. Jest to zgodne ze stereotypowym postrzeganiem swoich społecznych ról. To poniekąd autoocena. Praktyka jest zupełnie inna.

[b]To znaczy?[/b]

Praktyka weryfikuje te wyobrażenia. Różnic w sposobie zarządzania nie stwierdza się w badaniach realizowanych w rzeczywistych organizacjach. Pracownicy oceniają inaczej swoich szefów. W praktyce okazuje się, że kobiecy styl rządzenia nie istnieje. Kobiety szefują w taki sam sposób jak mężczyźni.

[b]A te wszystkie podpierane nauką stwierdzenia, że kobiety stosują nowoczesne zarządzanie poprzez misję i wartości. A ich umiłowanie do struktur płaskich w firmach to najlepsze myślenie o przyszłości, bo tak właśnie zarządzane firmy odnoszą dziś sukcesy na rynku? To wszystko mit?[/b]

Mitem jest tylko to, że kobiety i mężczyźni rządzą inaczej. Prawdopodobnie wszyscy by tak chcieli, bo to bardzo ułatwiałoby życie i pracę – taki czytelny, dwukategorialny świat. Gdyby taki istniał, wówczas kiedy w firmie potrzebny byłby w zespole szef o cechach takich jak wyrozumiałość, cierpliwość, ciepło, wspólnotowość, mówilibyśmy: OK, nie ma problemu, zatrudnijmy kobietę. Będzie wykorzystywała przypisywaną kobietom umiejętność dokonywania syntezy, szeroko, całościowo patrzyła na rzeczywistość. I odwrotnie: jest grupa, która potrzebuje bezwzględnego autorytetu, wydzielania i egzekwowania zadań, tzw. zamordyzmu wręcz – zatrudnijmy więc mężczyznę. Będzie zarządzał systemowo, wykorzystując swoje umiejętności analityczne.

To nie jest takie proste. Metaanalizy badań Eagly i Jonhsona, przeprowadzone w latach 90. w różnych organizacjach, wykazały, że nie ma zasadniczych różnic w sposobach zarządzania, w sposobie pracy, a także w efektach tej pracy, determinowanych przez płeć/ze względu na płeć.

Okazało się, że gdy kobiety mają osiągnąć efekty, np. określone wyniki sprzedaży, i muszą skutecznie zmobilizować zespół – sięgają po te same narzędzia, po które sięgają mężczyźni na adekwatnych stanowiskach.

[b]Jakie to narzędzia?[/b]

Potrafią być tak samo jak mężczyźni konsekwentne w egzekwowaniu zadań, stosują podobne metody nagradzania i karania, mogą być tak samo autorytarne i surowe.

[b]To dość rozczarowujące.[/b]

No właśnie. I to jest sedno sprawy. Bo to wszystko nie oznacza, że kobiety nie chcą, czy nie potrafią zarządzać, jak to się stereotypowo myśli – po kobiecemu. One się po prostu dostosowują do zastanej sytuacji. Zachowują się tak, jak firma tego od nich wymaga. Przecież kobieta szef zazwyczaj też ma szefa, przed którym musi się rozliczyć z efektów swojej pracy i swojego zespołu. Ma także konkurencję, która pewnych, nazwijmy to – „męskich” – zachowań od niej wymaga. Na ogół też taka wysoko postawiona kobieta stara się udowodnić, że na swoje stanowisko zasłużyła i potrafi zadaniom sprostać. Że relacyjność i prospołeczność w niej nie wygra z cechami przywódczymi.

Jednak bywa, że jest to błędne myślenie. Ludzie miewają na ogół o kobiecie szefie pewne wyobrażenia. Powinna się więc taka pani zastanowić: może dlatego została szefem, że otoczenie oczekuje od niej „miękkich” rządów?

Albo kobiecego spojrzenia na produkt/firmę/sprawę? Gdy nie wsłucha się w zespół i w wirze zadań zacznie się zachowywać jak mężczyzna, może zawieść pokładane w niej nadzieje.

Ponieważ jednak ludzie oczekują czego innego od kobiet szefów i mężczyzn szefów, możemy mówić o czymś takim jak kobiecy czy męski styl zarządzania. Tyle że nie zależy on od płci. W każdym z tych stylów może z powodzeniem sprawować władzę zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Jeśli odpowiedniej kobiecie stworzy się odpowiednie warunki, to może będzie jej łatwiej i szybciej niż mężczyźnie tzw. kobiecy styl zarządzania wprowadzić. W tym kierowanie poprzez misję, o której pani mówiła, czy przy użyciu empatii. Czy jest to trend? Nie wiem, jeśli tak, to nie we wszystkich jeszcze branżach. I jestem pewna, że może być też z powodzeniem realizowany przez niejednego mężczyznę.

[b]Ma to związek z badaniami, które przytaczała Anna Titkow w publikacji „Tożsamość polskich kobiet”? Pokazują one, że kobiecość jest częściej spotykana w charakterystyce każdej płci niż męskość.[/b]

A dokładniej?

[b]Według tych badań kobiece cechy płci kulturowej występują u trzech na cztery panie i u co drugiego mężczyzny.[/b]

Być może. Z pewnością styl zarządzania bardziej determinowany jest przez cechy osobowościowe, sytuacje, wymogi otoczenia, oczekiwania pracowników niż przez płeć.

[b]Skoro kobiety i mężczyźni są takimi samymi, równie skutecznymi kierownikami, skąd wiele badań sugerujących, że panie są szefami lepszymi? Jedne z nich, trwające 19 lat i obejmujące firmy z rankingu „Fortune 500”, pokazały, że aż 25 firm, które miały najwyższą reprezentację kobiet wśród menedżerów, wykazywało zyski od 18 do 69 proc. wyższe w porównaniu z innymi firmami z tej samej branży.[/b]

To są ciekawe badania, a ich wyniki są często przytaczane. Są to jednak badania korelacyjne. Obawiam się, że nie są przyczynowo-skutkowe. Nie jest tak, jak w równaniu, że obecność kobiet w firmie na wysokich stanowiskach równa się większym i lepszym wskaźnikom tej firmy. Nie możemy się łudzić, że wystarczy zatrudnić kobiety i wyniki korporacji poszybują do góry.

[b]A jednak tam, gdzie są kobiety, wyniki są lepsze. Jak pani to wytłumaczy?[/b]

Ich obecność to jedna ze współzmiennych, o których warto mówić. Świadczyć to może bowiem w ogóle o otwartej i tolerancyjnej postawie firmy, w której one pracują. Otwartość na inność już na poziomie płci dobrze wróży. Umiejętność wykorzystywania różnych postaw i zróżnicowanego spojrzenia na świat – to ogromny potencjał. Zróżnicowane zespoły z pewnością są bardziej kreatywne.

[b]Współpracuje pani ze światem biznesu. Często ma pani do czynienia z kobietami prezeskami?[/b]

Nie. W zarządach firm, z którymi mam przyjemność pracować, w przewadze zasiadają panowie.

[b]Według danych GUS pracujące Polki mają wykształcenie wyższe niż mężczyźni. Co czwarta ma dyplom wyższej uczelni, wśród mężczyzn tylko co piąty. Mimo to kobiety w Polsce zajmują ledwie 30 proc. stanowisk kierowniczych. Dlaczego?[/b]

Zapewne należy to interpretować w kontekście tzw. szklanego sufitu. To nazwa sytuacji, w której na drodze do awansu stoją jakieś bariery nieformalne. Związana jest m.in. ze stereotypowym traktowaniem władzy jako domeny mężczyzn. W przypadku kobiet z pewnością mamy niestety do czynienia z dyskryminacją. Często nawet nieuświadomioną. Kobiety często dyskryminują siebie nawzajem.

Większość Polaków, zarówno kobiet jak i mężczyzn, zdecydowanie woli mieć za szefa mężczyznę (wyniki badań prof. Wojciszke z 2002 r.). I to jest stereotypowe, bo gdy dopytamy o tę kwestię z perspektywy doświadczeń życiowych, nie ma już takiego przekonania. Gdy pada w ankietach pytanie: czy miał pan/pani szefa kobietę i czy gorzej niż mężczyzna wypełniała swoją funkcję? – reflektują się, mówiąc: nie, nie gorzej, bywało, że lepiej.

Niedoreprezentowanie kobiet na stanowiskach kierowniczych to nie tylko problem Polski. Wszystkie kraje, poza skandynawskimi, mają podobne wskazania. „Szklany sufit”, wzrost bezrobocia i spadek siły zarobkowej kobiet w krajach postkomunistycznych był m.in. tematem opracowań międzynarodowej organizacji United Nation Development Program. Kobiety w pracy to zjawisko nowe w kulturze, jeszcze nieokrzepłe. Jesteśmy na uniwersytetach, mamy prawa wyborcze, zaledwie od trzech – czterech pokoleń, w niektórych krajach od dwóch, podczas gdy mężczyźni od stuleci. Tym też należy tłumaczyć pewne bariery w nas i zahamowania.

[b]Paniom, którym się już jednak udało, które są dyrektorkami, prezeskami, co by pani radziła? Mają zarządzać w tzw. stylu męskim czy kobiecym?[/b]

Niech nie rezygnują z siebie, jeśli tylko mają takie możliwości. Najlepiej czerpać z obu sposobów patrzenia na świat: i z tego zadaniowego i z relacyjnego, partnerskiego. Jednocześnie warto mieć na uwadze kulturę firmy, otoczenie. I pozostawić sobie przy tym koniecznie jakiś margines kobiecości, zamanifestować ją. Przy zarządzaniu nie tylko tabelka z wynikami jest ważna, ale i atmosfera pracy, satysfakcja z pracy.

[ramka][srodtytul]Jak zarządzają[/srodtytul]

[b]Henryka Bochniarz, prezydent PKPPLewiatan, prezes Boeing na Europę Środ. i Wsch. [/b]

Nie wiem, czy mój styl zarządzania zależy od płci, czy od branży. Myślę, że to ten drugi warunek dyktuje jednak sposób „sprawowania władzy”. A na rynku zaczynają dominować branże usługowe. Więcej niż połowa ludzi pracuje dziś w Polsce w usługach. I tu zadam pytanie retoryczne: kto jest kulturowo bardziej przygotowany do usługiwania, spełniania życzeń, wyprzedzania potrzeb – kobieta czy mężczyzna?

Ja od początku zarządzam raczej rodzinnie. Lubię być na czele i chyba jestem w tym dobra, bo kiedy się do czegoś biorę, to jestem konsekwentna. Angażuję się we wszystko, co robię. I tego też wymagam od innych. Chcę mieć satysfakcję z pracy, ale pragnę też, by pracownicy mieli podobne poczucie. Tak, ważne są dla mnie relacje. Mam duże zaufanie do kobiet, które urodziły dzieci, mają rodziny. Myślę, że można im powierzać stanowiska kierownicze, bo nie ma lepszej szkoły, niż prowadzenie domu z dziećmi – kobieta musi wtedy zarządzać budżetem, czasem, być świetna logistycznie, panować nad stresem. Od tak przeszkolonej osoby pracodawca może tylko odcinać kupony. Myślę, że w branżach usługowych zarządzania mężczyźni będą uczyć się od kobiet. —not. mjl

[b]Irena Eris, Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris.Dyrektor ds. badań [/b]

Trudno jest określić różnice stylu zarządzania w zależności od płci. Wszystko zależy od człowieka. Zwykło się uważać, że kobiecy styl charakteryzuje się interaktywnym sposobem kierowania, zgodnym z ich życiowym doświadczeniem. Kobiety nastawione są na współpracę i komunikację z innymi. Są bardziej empatyczne, mają lepszą intuicję, łatwiej znoszą frustrację i stres, a także szybciej potrafią rozwiązywać problemy i konflikty międzyludzkie. W wielu krajach Europy taki holistyczny, demokratyczny styl zarządzania jest coraz wyżej notowany przez ekspertów.

Zakładając firmę 27 lat temu, nie mieliśmy planu zarządzania ludźmi i zamiaru stworzenia tak dużej organizacji. Postępowaliśmy zgodnie z intuicją. Tworzyliśmy rodzinną atmosferę, która jest istotna dla nas do dziś. Zawsze stawialiśmy raczej na budowanie partnerstwa, relacji, zespołu, wizerunku, siły marki. Wiem, że jeśli ja szanuję pracowników, to mogę liczyć, że oni to odwzajemnią otoczeniu i klientom. I ja, i mąż zachowujemy się na co dzień tak, jak chcemy, żeby zachowywali się inni. Przykład ma kluczowe znaczenie. Zależy mi, aby pracowali z nami ludzie czerpiący satysfakcję z tego, co robią. Żeby dzielili z nami pasję i chętnie przychodzili do firmy. —not. mjl

[b]Henryk Orfinger, prezes zarządu Laboratorium Dr Irena Eris[/b]

– Staram się zachowywać wobec ludzi normalnie, po ludzku. Wiem, że wiele firm ma spisane kodeksy postępowania wobec pracowników i mają mnóstwo procedur, które w rzeczywistości rozmijają się z praktyką. W naszej firmie nie ma kodeksów. Staramy się postępować według pewnej logiki. Darzę ludzi dużym zaufaniem, zwłaszcza menedżerów. Wierzę, że potrafią sami coś zbudować, a to, co wykonują, robią właściwe.

To jest część mojej osobowości: zaufanie do ludzi. Kilka razy zostało nadużyte – zdarza się. Zwykle jednak uznaję, że lepiej ryzykować, niż nie pomóc komuś, kto tego naprawdę potrzebuje. Wychodzę z założenia, że kiedy jestem nastawiony do ludzi przyjaźnie, ludzie to czują i odpowiedzą tym samym. Może jest to nieco „miękkie”, bardziej kobiece podejście do zarządzania, ale uważam, że jest słuszne, bo wynika ze mnie i z wartości, jakie reprezentuję. —not. mjl

[b]Teresa Mokrysz, właścicielka grupy firm Mokate[/b]

W zarządzaniu preferuję oczywiście „miękkie umiejętności”, o które w moim przypadku łatwiej, bo są bardziej naturalne dla kobiety. Co to według mnie oznacza? Zdecydowanie wolę nagradzać niż karać, doceniam współdecydowanie w zespole, wysłuchuję cudzych racji, bo mogą być innowacyjne.

Jednak w przypadku kierowania marką Mokate dochodzą jeszcze inne uwarunkowania. Od czterech pokoleń jesteśmy firmą rodzinną, stąd ważne jest dla nas, by pielęgnować bliskie, inne niż zazwyczaj w firmach, relacje z pracownikami. Dzisiaj, przy zarządzaniu grupą firm (to aż dziewięć przedsiębiorstw), podobne jak w Mokate postępowanie stanowi niemałe wyzwanie. Oznacza nieustanne poszukiwanie kompromisu między wymogami dużej korporacyjnej struktury i zwykłym, ludzkim zainteresowaniem dla rzeszy zatrudnionych. Staram się utrzymać więź z załogą, choć pochłania to mnóstwo czasu. Wspólnie obchodzimy święta, staramy się pamiętać o ważnych wydarzeniach rodzinnych pracowników – chrzcinach, weselach. To są zawsze ważne dla mnie sprawy. Jestem przekonana, że również dla firmy. Taka wewnętrzna konsolidacja daje firmie nieprzeliczalną na słupki siłę. —not. mjl

[b]Iwona Dudzińska, wiceprezes zarządu banku Citi Handlowy [/b]

Mój styl zarządzania nie jest ani męski, ani kobiecy. Wypracowywałam go przez lata. Nauczyłam się dopasowywać do sytuacji i do zespołu, wobec którego podejmuję decyzje. Przekształcam poznane, np. na szkoleniu, metody w optymalne rozwiązanie.

Należy patrzeć na pracowników. Część z nich inspiruje do działania bezpośredni i demokratyczny sposób zarządzania, dla innych lepszą motywacją są rządy twardej ręki.

Pracowałam dla osób, od których mogłam się uczyć. Akurat zawsze byli to mężczyźni. Dzięki nim wiem, że twarde egzekwowanie zadań jest wskazane w realizacji napiętych planów. Wierzę jednak, że misja i demokratyczne współdziałanie pozwalają na budowanie dobrego zespołu i wzmacnianie kompetencji. Zapewniają stały rozwój organizacji i lepsze rezultaty w długim okresie. Zwłaszcza gdy przychodzi zmagać się z trudnościami, lojalność pracowników jest ważna.

Moje umiejętności wzbogacił mój zespół, w którym każdy preferuje inny styl zarządzania. Tam gdzie własne umiejętności uważam za niedoskonałe, pozwalam działać lepszym od siebie! Trzeba wierzyć w intuicję, która często podpowiada rozwiązania dalekie od podręcznikowych. Dosłowne powielanie opisanych wzorów może prowadzić na manowce. —not. mjl[/ramka]

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy