[b]Rz: Kolekcjonerzy i antykwariusze komentują, że od lat na krajowych aukcjach nie było takich emocji. Sensację budzą rekordy cenowe i ostra licytacja na aukcji bibliofilskiej zorganizowanej przez pana antykwariat.[/b]
[b]Andrzej Osełko:[/b] Wyjaśnienie jest proste. Udało nam się zgromadzić towar poszukiwany przez kolekcjonerów. Rekordowe ceny uzyskały książki wyjątkowo rzadkie, w doskonałym stanie. Gdyby tych pozycji nie było, nie byłoby też walki, rekordów i emocji. Na przykład „Zielnik” Breyniusa z 1678 roku kupiony został za 180 tys. zł przy cenie wywoławczej 70 tys. zł. „Zbiór rysunków” Magdaleny Morskiej kupiono za 150 tys. zł, licytując od 30 tys zł.
Tekę z superekslibrisem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego kupiono za 55 tys. zł przy względnie niskiej cenie wywoławczej 6 tys. zł.
Ostro licytowano polskie starodruki, zwłaszcza klasykę oświeceniowej myśli politycznej.
Na przykład książkę Stanisława Leszczyńskiego „Głos wolny wolność ubezpieczający” sprzedaliśmy za 28 tys. (wyw. 8 tys. zł). Dzieło „Machinae coelestis” Jana Heweliusza z 1673 roku kupiono za wysoką cenę wywoławczą 120 tys. zł. Bardzo rzadki zbiór konstytucji sejmowych kupiono za 22 tys. przy cenie wywoławczej 7 tys zł. Właściwie w każdym dziale są takie kominy cenowe.