W Polsce mówi się o tym zadziwiająco mało. Z prostego, statystycznego modelu ubezpieczyciele przechodzą na system bardziej skomplikowany od systemu bankowego, zwanego Bazylea II, który określa zasady wypłacalności dla banków. Nowy system oceny wypłacalności zgodny z Solvency II ma być dopasowany do rzeczywistego ryzyka, na jakie narażone są firmy ubezpieczeniowe.
Innymi słowy, system Solvency II ma ściślej uzależniać wysokość kapitału od wielkości ryzyka podejmowanego przez firmy ubezpieczeniowe. Wkład pracy w jego modelowanie, nowe zasady rachunkowości z nim związane, wprowadzenie nowych pojęć i systemów pracy zasadniczo zmieni krajobraz firm ubezpieczeniowych.
Gwałtownie wzrośnie rola nadzoru, który będzie musiał aprobować długie serie różnych scenariuszy niezbędnych do modelowania zapotrzebowania na kapitał i jego ostatecznych obliczeń. Konsekwencje wprowadzenia wymogów kapitałowych „ważonych ryzykiem” dla poszczególnych rynków, grup kapitałowych i mniejszych firm są po lekturze samych zasad tego systemu trudne do oszacowania. Aby je poznać, europejskie nadzory prowadzą serie badań ilościowych w firmach ubezpieczeniowych zwane QIS (Quantitative Impact Study). Początkowe modele badania były upraszczane, ale kończące się właśnie badanie QIS5 jest już bardzo zbliżone do założeń rzeczywistych. Zatem, jeśli reguły Solvency II się nie zmienią, wyniki QIS 5 to rzetelna ocena zapotrzebowania na kapitał firm ubezpieczeniowych po 1 stycznia 2012 r.
?
Dla branży ubezpieczeń finansowych wyniki badania QIS 5 są porażające. Zapotrzebowanie na kapitał rośnie średnio dziesięciokrotnie (w przypadku KUKE mnożnik jest nawet wyższy). Oznacza to, że aby bez reasekuracji prowadzić ubezpieczenia finansowe, trzeba mieć dwa razy więcej kapitału, niż zbiera się składki.