Gigantyczne parady w Rio de Janeiro, korowody w Wenecji, pochody przebierańców w Nowym Orleanie, wielkie święta w Chinach, Tajlandii, Singapurze i Wietnamie. Carnaval, carnival, carnevale, wietnamski tet czy chiński guo nian. W każdym z tych krajów to nie tylko gigantyczne wydarzenia kulturalne, ale i ogromne pieniądze.
A dochody z takich imprez są nieporównywalne z najbardziej nawet wystawnymi balami, bo to są wydarzenia jednorazowe. Karnawał na ulicach trwa przynajmniej kilka dni. W chińskich i wietnamskich miastach i wszędzie tam, gdzie organizatorzy imprez potrafili sprostać wymogom turystów – nawet dwa tygodnie.
Przeklinają je mieszkańcy miast, psioczą zmotoryzowani. A nie posiadają się ze szczęścia hotelarze czy linie lotnicze, które dowiozą turystów, nie mówiąc już o wypożyczalniach strojów, producentach masek, restauracjach, właścicielach sklepów z pamiątkami.
[srodtytul]Rio dla bogatych[/srodtytul]
Jak wyliczyły władze Rio de Janeiro, tradycyjna parada tylko w tym mieście przynosi rocznie gospodarce miasta dodatkowy miliard dolarów i 300 tys. miejsc pracy. Koszty imprezy wyceniane są na nie więcej niż 50 mln dol. Parady i fiesty odbywają się także w miastach północnej Brazylii – Belem, Recife i Salvadorze.