Zarobić na karnawale

Pożar szkół samby, magazynów strojów i muzeum karnawału w Rio de Janeiro spowodował straty idące w dziesiątki milionów dolarów. Ale nie ma mowy, by odwoływać imprezę. Z udziału w niej nie rezygnuje nawet Grande Rio – szkoła, która poniosła największe szkody, wyliczane na 5,5 mln dol. Oznaczałoby to bowiem utratę jeszcze większych pieniędzy

Publikacja: 18.02.2011 03:08

Świętowaniu rozpoczętego niedawno w Chinach Roku Królika towarzyszył wzrost zainteresowania związany

Świętowaniu rozpoczętego niedawno w Chinach Roku Królika towarzyszył wzrost zainteresowania związanymi z nim gadżetami

Foto: AFP

Gigantyczne parady w Rio de Janeiro, korowody w Wenecji, pochody przebierańców w Nowym Orleanie, wielkie święta w Chinach, Tajlandii, Singapurze i Wietnamie. Carnaval, carnival, carnevale, wietnamski tet czy chiński guo nian. W każdym z tych krajów to nie tylko gigantyczne wydarzenia kulturalne, ale i ogromne pieniądze.

A dochody z takich imprez są nieporównywalne z najbardziej nawet wystawnymi balami, bo to są wydarzenia jednorazowe. Karnawał na ulicach trwa przynajmniej kilka dni. W chińskich i wietnamskich miastach i wszędzie tam, gdzie organizatorzy imprez potrafili sprostać wymogom turystów – nawet dwa tygodnie.

Przeklinają je mieszkańcy miast, psioczą zmotoryzowani. A nie posiadają się ze szczęścia hotelarze czy linie lotnicze, które dowiozą turystów, nie mówiąc już o wypożyczalniach strojów, producentach masek, restauracjach, właścicielach sklepów z pamiątkami.

[srodtytul]Rio dla bogatych[/srodtytul]

Jak wyliczyły władze Rio de Janeiro, tradycyjna parada tylko w tym mieście przynosi rocznie gospodarce miasta dodatkowy miliard dolarów i 300 tys. miejsc pracy. Koszty imprezy wyceniane są na nie więcej niż 50 mln dol. Parady i fiesty odbywają się także w miastach północnej Brazylii – Belem, Recife i Salvadorze.

Karnawał w Rio to spory wydatek, nawet jeśli nie doliczymy do tego kosztów biletów lotniczych (dziś można polecieć w taryfie promocyjnej TAP Portugal za niespełna 3,3 tys. zł, informuje Marek Sławatyniec, przedstawiciel przewoźnika w Polsce) czy noclegów w hotelach.

Planowanie karnawału zaczyna się już w sierpniu. Wtedy powinni do Rio przyjechać wszyscy, którzy chcieliby wziąć udział w karnawałowej paradzie (nauka tańca to przynajmniej 1,5 – 2 tys. dol.).

Już podczas imprezy samo wypożyczenie na jeden dzień przebrania za tukana kosztuje ponad 850 dol., jeśli ktoś skusi się na błękitnego żołnierza, będzie musiał już zapłacić ponad 2,4 tys. dol. Najdroższa oferta w Internecie to bóg ognia – dobrze ponad 3 tys. dol.

To dlatego 3 tys. strojów, które spłonęły w ostatni poniedziałek w Rio, spowodowały tak wielkie straty. Do tego jeszcze trzeba wykupić miejsce na trybunach (od 50 euro w górę) i dodać 150 dol. za prawo wejścia na bal w Copacabana Palace, kultowym hotelu Rio (przebranie obowiązkowe).

[srodtytul]Wenecja: stroje pożycz w kraju[/srodtytul]

Agencje podróży przestrzegają turystów przed zakupami lub pożyczeniem stroju tuż przed karnawałem weneckim, już na miejscu. Nawet za godzinę w takim przebraniu właściciele wypożyczalni mogą od nas skasować nawet 600 euro. Przy zwrocie stroju wypożyczalnia bardzo dokładnie sprawdza, czy nie został on zniszczony przyklejoną gumą do żucia albo zalany winem. Nieuwaga może spowodować, że zrobi się drogo jak w Rio.

Do stroju trzeba jeszcze dokupić maskę (ok. 50 euro, jeśli chcemy, żeby była przyzwoitej jakości, nie taka, którą będziemy musieli przytrzymywać przez całą noc) i kapelusz (od 150 euro).

W Polsce stroje można pożyczyć taniej, ale zawsze jest ryzyko, że walizka może polecieć nie do Wenecji, ale w zupełnie inną stronę. Przelot na trasie Polska – Wenecja Lotem lub Lufthansą – od 1300 zł, ale im bliżej terminu końca karnawału, tym będzie drożej.

Nie ma też co liczyć na tani hotel w samej Wenecji. Ceny przynajmniej od 100 – 150 euro w górę, i to bez żadnych luksusów, jeśli chcemy mieszkać blisko wydarzeń.

Dla weneckiej turystyki przełom lutego i marca to szczyt sezonu. Zazwyczaj kończą się wtedy zimowe chłody, a nie nadeszło jeszcze lato z typowym miejscowym zapachem. Wyżywienie według zawartości portfela, ale w czasie karnawału tanio tu nie jest.

Dla mniej zasobnych portfeli oferta z Florencji. To miasto chce wyraźnie skopiować wenecki sukces. I bardzo się stara.

[srodtytul]A może na zakupy[/srodtytul]

Na chińskim Nowym Roku nauczyły się zarabiać kraje, które tego święta dotychczas nie obchodziły. Ofertę spędzenia nadejścia Roku Królika poza ich krajem złożył Chińczykom Dubaj.

Emirat starannie przygotował się do pozyskania turystów z tego najszybciej dzisiaj rosnącego rynku. Zaoferował bezcłowy Festiwal Zakupów i kolorowe parady chińskich smoków. Niektórzy chińscy goście, którzy przyjechali tutaj na Nowy Rok (2 lutego), przedłużyli pobyt w Dubaju, bo zrezygnowali z wakacji w Egipcie. Bardzo restrykcyjnie traktujące turystów władze Dubaju bez problemu przedłużyły im pobyt, a z nim i zakupowy festiwal.

Zdaniem analityków z rynku turystycznego na kłopotach Egipcjan najbardziej zyskuje właśnie Dubaj.

– Tu właściciele hoteli nie mają nic przeciwko temu, aby kłopoty w Egipcie się przedłużyły – mówił „Rz” Peter Goddard z TRI Hospitality Consulting w Dubaju.

Michelle Chen z Hunter International Tourism w Dubaju ujawniła, że tylko korzystając z jej agencji, na obchody chińskiego Nowego Roku do Dubaju przyjechało 2,5 tys. Chińczyków. Najczęściej wybierają to miejsce ze względu na możliwość zrobienia dużych zakupów artykułów luksusowych.

Dubajskie hotele przygotowały specjalne posiłki, tak by dopasować je do chińskich gustów. Niektóre wyspecjalizowały się w chińskich daniach noworocznych, jak chociażby rybna sałatka yusheng, czy w ostrej kuchni seczuańskiej. Na razie jeszcze nie podaje się tak ulubionej przez Chińczyków wieprzowiny.

Natomiast i sklepy, i restauracje przed Nowym Rokiem intensywnie poszukiwały chińskojęzycznych pracowników. Według prognoz Światowej Organizacji Turystyki w tym roku chińscy turyści wydadzą na świecie przynajmniej 80 mld dol., o 30 proc. więcej niż w 2010 r. To skok wielokrotnie większy niż wzrost PKB Chin, prognozowany przez Bank Światowy na 8,7 proc.

– Nam nie zależy, żeby za wszelką cenę wycisnąć jak najwięcej pieniędzy z chińskich turystów – zapewnia Ryan Hu z hotelu Shangri-La w Abu Zabi. – Chcemy ich przekonać, żeby na chiński Nowy Rok przyjechali właśnie tutaj – dodaje. Dubai Shopping Festival kończy się 20 lutego, czyli niemal trzy tygodnie po chińskim Nowym Roku.

Ale jego organizatorzy nie mają nic przeciwko temu, aby dla chińskich gości go przedłużyć.

Gigantyczne parady w Rio de Janeiro, korowody w Wenecji, pochody przebierańców w Nowym Orleanie, wielkie święta w Chinach, Tajlandii, Singapurze i Wietnamie. Carnaval, carnival, carnevale, wietnamski tet czy chiński guo nian. W każdym z tych krajów to nie tylko gigantyczne wydarzenia kulturalne, ale i ogromne pieniądze.

A dochody z takich imprez są nieporównywalne z najbardziej nawet wystawnymi balami, bo to są wydarzenia jednorazowe. Karnawał na ulicach trwa przynajmniej kilka dni. W chińskich i wietnamskich miastach i wszędzie tam, gdzie organizatorzy imprez potrafili sprostać wymogom turystów – nawet dwa tygodnie.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy