Sztuka, ceramika huculska. Rozmowa z kolekcjonerem

Lwowskie pocztówki sprzed 1905 r. kosztują 140-160 zł, gdy pięć lat temu były po ok. 30-40 zł - mówi Paweł Wasylkowski, kolekcjoner

Publikacja: 07.04.2011 04:10

Sztuka, ceramika huculska. Rozmowa z kolekcjonerem

Foto: ROL

Rz: Zbiera pan pamiątki dotyczące Lwowa oraz dzieła sztuki i rzemiosła artystycznego z Pokucia, potocznie nazywane huculskimi. Kilka dni temu w Muzeum Narodowym w Krakowie otwarto wystawę „Na wysokiej Połoninie. Sztuka Huculszczyzny". Jak wygląda rynek tych zabytków?

Paweł Wasylkowski

: Kolekcjonerzy poszukują przedmiotów sprzed 1939 roku. Z moich obserwacji wynika, że nie ma ich już w antykwariatach i na jarmarkach staroci. Dostępne są tylko w Internecie. Mogą to być wyroby z metalu, np. biżuteria. Bogato zdobione dziadki do orzechów zwykle są w cenie co najmniej 400 zł. Jest też, nazwijmy to, galanteria turystyczna, np. drewniane pudełka z motywami z Pokucia. Pojawiają się ozdobne skrzynie z XIX wieku, w których przechowywano cenniejsze ubrania. Cena zaczyna się od 1000 złotych, zależnie od wielkości, stanu zachowania i dekoracji.

Zdarzają się przedmioty o muzealnej wartości, które dokumentuje album krakowskiej wystawy?

Tak. To jest głównie ceramika, np. wyroby sygnowane przez Jerzego Broszkiewicza.

Czy ceramika huculska jest rzadsza od wyrobów z Miśni z tego samego okresu?

Bez porównania rzadsza! Wytwórnia w Miśni pracuje nieprzerwanie, jej wyroby zbiera cały świat, one są wszędzie. Sztuka huculska ma charakter lokalny, marginalny, nie występuje na międzynarodowym rynku. Przez lata nikt oficjalnie nie dbał o zachowanie sztuki z Pokucia.

Często jeżdżę do Lwowa. Tam ceramika huculska szybko znika z antykwariatów, podobnie jak inne zabytki objęta jest zakazem wywozu z Ukrainy. Ciekawe rzeczy można kupić w Kołomyi, gdzie utworzono muzeum sztuki huculskiej. Na Ukrainie dawna ceramika huculska ma wysokie ceny, np. talerz z wytwórni Bachmińskiego kosztuje równowartość 400 dolarów. W Polsce nie spotkałem tej klasy wyrobów.

Jak pan ocenia perspektywy rozwoju rynku huculskich pamiątek?

Rynek ten będzie się rozwijał. Dzięki licznym w ostatnich latach wystawom i katalogom więcej osób doceni dekoracyjną wartość tej sztuki. Zwłaszcza że cena większości tych zabytków jest obiektywnie niska w porównaniu ze współczesnymi wyrobami służącymi do dekoracji wnętrz. Niektórzy dzięki wystawom odkryją historię swoich rodzin i zaczną zbierać te przedmioty przez sentyment. Zachowało się niewiele takich przedmiotów, w związku z tym ich cena może tylko rosnąć.

Krakowska wystawa pokazuje wielkość malarzy, którzy nadal nie są docenieni przez rynek sztuki, jak np. Kazimierz Sichulski, Władysław Jarocki, a zwłaszcza Fryderyk Pautsch.

Książki i wystawy są podstawowym źródłem wiedzy dla kolekcjonerów.

Niedawno wydano reprint fundamentalnego dzieła Włodzimierza Szuchiewicza z 1902 r. „Huculszczyzna". Czterotomowy oryginał tego dzieła na aukcjach miał ceny zaczynające się od 20 tys. zł, co świadczy o zainteresowaniu tematem. Nie znam przypadku, żeby książka ta pojawiła się na aukcji i spadła z licytacji. Muzeum Narodowe w Krakowie w 2008 r. wydało katalog „Ceramika Pokucka". W Krośnie w 2008 r. odbyła się wystawa „Szlakami Huculszczyzny", wydano bogaty katalog. Stosunkowo niedawno była wystawa w Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Wcześniej źródłem wiedzy na temat Huculszczyny były katalogi rosyjskie wydane w latach 80.

Dzięki lekturom i edukacji na wystawach kolekcjoner uniknie zakupu falsyfikatów.

Zdarza się, że powojenne pamiątki z terenów Rumunii lub Jugosławii były postarzane i sprzedawane jako huculszczyzna. Na jarmarkach nadal często zdarzają się fałszywe obrazy Erno Erba. Niektórzy sądzą, że to oryginały w okazyjnie niskiej cenie i płacą za nie po ok. 1,5 tys. zł.

Co można kupić z lwowskich pamiątek?

Pocztówki, fotografie. Puste szklane butelki wytwórni Baczewskiego, Koseckiego, Mikolascha kosztują od 100 zł. Mniej więcej trzy lata temu można je było kupić za ok. 30 zł. Niektóre butelki Baczewskiego są dekoracyjne jak eleganckie karafki. Niedawno kamionkową butelkę widziałem za 800 zł. Szklana popielniczka reklamująca wyroby Baczewskiego trzy lata temu kosztowała ok. 100 zł, teraz sprzedana została na Allegro za 360 zł. Nie pojawiają się już oryginalne przedwojenne tablice z nazwami ulic lub szyldy reklamowe lwowskich firm. Mniej więcej 15 – 20 lat temu były dostępne na jarmarkach. Były lustra reklamujące wyroby różnych firm.

Jednak nadal stworzyć można ciekawą kolekcję za względnie nieduże pieniądze. Pocztówki sprzed 1905 roku kosztują 140 – 160 zł, gdy pięć lat temu były po ok. 30 – 40 zł. Ale można trafić też przedwojenną pocztówkę z Pokucia już za 3 – 5 zł.

Jako kolekcjoner przeżył pan na pewno niejedną przygodę.

Kilkanaście lat temu na jarmarku staroci kupiłem obraz Juliusza Kossaka. Sądziłem, że to bardzo dobra kopia. Po wyjęciu obrazu z ramy okazało się, że to autentyk. Podobnie kupiłem oryginalny plakat Alfonsa Muchy. Byłem przekonany, że to dzisiejsza kopia. Egzemplarz jest tym ciekawszy, że pierwsi właściciele, którzy przywieźli go z Paryża, na odwrocie spisali swoje wrażenia z podróży.

W 1999 r. w antykwariacie kupił pan zabytkowy piec z huculskiej ceramiki tej samej klasy, co znajdujący się na Wawelu.

Ale tu nie było niespodzianki... Dobrze wiedziałem, co kupuję! To piec Aleksandra Bachmińskiego, pochodzący z 1859 r. Bachmiński uznawany jest za najważniejszego twórcę ceramiki pokuckiej.

CV

Paweł Wasylkowski

, warszawski adwokat. Kolekcjonuje od ćwierć wieku. Eksponaty z jego zbioru wystawiało m.in. Muzeum Niepodległości.

Rz: Zbiera pan pamiątki dotyczące Lwowa oraz dzieła sztuki i rzemiosła artystycznego z Pokucia, potocznie nazywane huculskimi. Kilka dni temu w Muzeum Narodowym w Krakowie otwarto wystawę „Na wysokiej Połoninie. Sztuka Huculszczyzny". Jak wygląda rynek tych zabytków?

Paweł Wasylkowski

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko