Aikido i osiąganie życiowych celów

W zabieganym świecie trzeba umieć zarządzać życiową energią. Zamiast walczyć, lepiej popłynąć z prądem, rozważnie sterując łódką. To zasady aikido

Publikacja: 22.04.2011 04:09

Aikido i osiąganie życiowych celów

Foto: fpm/getty images

Red

Aikido to dość młoda sztuka walki, której twórcą jest Japończyk Morihei Ueshiba (1883 – 1969). Literalnie aikido oznacza życie (do) w harmonii (ai) z energią wszechświata (ki). Często nazywane jest sztuką walki, w której nie stosuje się przemocy, ponieważ jej celem nie jest walka i wygrana, ale rozwiązanie konfliktu zgodnie z prawami natury. Obserwując praktyków aikido prezentujących swoje umiejętności – choćby archiwalne nagrania z Ueshibą w roli głównej – ma się wrażenie, że mistrz jest w wyśmienitym humorze i tańczy, zamiast siłować się z przeciwnikami. Im silniej napiera agresor, tym silniejsze jest potem jego zderzenie z ziemią w momencie gdy Ueshiba, nawet specjalnie się nie zamachnąwszy, płynnie odsuwa się na bok, z szacunkiem robiąc miejsce upadającemu.

„Początek aikido jest w tobie. Każdy ma duszę, którą może doskonalić, ciało, które może ćwiczyć w jakiś sposób. Wprowadź pokój do swojego życia, a potem stosuj sztukę we wszystkim, czego doświadczasz" – tak brzmi jedna z sentencji Moriheia Ueshiby. Co oznacza ona w praktyce?

– Aikido to nie tylko sztuka walki, ale droga osobistego rozwoju i system praktycznych wskazówek, jak efektywnie zarządzać swoją energią na co dzień. Jak żyć, aby nie doświadczyć uczucia wyczerpania, nie borykać się z wypaleniem zawodowym albo zwyczajnie nie wysilać się więcej niż trzeba – mówi Piotr Ciepliński, coach i doradca biznesowy.

Patrząc na codzienne trudności z perspektywy aikido, aby rozwiązać problem, człowiek nie potrzebuje wcale dodatkowej siły czy napięcia. Energia potrzebna do rozwiązania problemu już jest i trzeba ją tylko zauważyć, zaakceptować, pozwolić jej płynąć w swoją stronę, ale tak, by to było korzystne dla nas. Trzeba wykreować nowe rozwiązanie, które będzie dość dobre dla wszystkich zainteresowanych.

Akceptacja rzeczywistości

Kiedy znajdujemy się pod presją, rośnie poziom energii przepływającej przez nasze ciało. Przyspiesza ona w odpowiedzi na każdą zmianę, dużą czy małą, od ataku fizycznego po dźwięk dzwonka telefonicznego. Stres powstaje wtedy, kiedy stawiamy opór tej energii. Powoduje on, niezależnie od tego, czy jest wewnętrzny czy zewnętrzny, fizyczny czy emocjonalny, prawdziwy czy wyobrażony, wytrącenie ze stanu porządku i równowagi. To, co robimy, przestaje istnieć w harmonii z tym, co myślimy i czujemy, nie jesteśmy efektywni. Popadamy w konflikt wewnętrzny, zewnętrzny lub w oba równocześnie. To powoduje zablokowanie naszej komunikacji ze sobą samym oraz, co gorsza, naszej kreatywności" – pisze Richard Moon, mistrz aikido, w swoim e-booku pt. „Życie w trzech łatwych lekcjach". Stres wywołuje zmiany w ciele człowieka, tym samym wpływając również na jego myśli i emocje, zdolność kreacji. Powstaje błędne koło i poczucie, że się „utknęło" w sytuacji bez wyjścia. Rozpaczliwe próby „mobilizacji" tylko wyczerpują energetycznie i pogarszają sprawę. To moment, by przestać się napinać i poradzić sobie inaczej.

Najłatwiej zacząć od ciała. „Poczuj, gdzie jesteś, jakby każdy najdrobniejszy szczegół był ważny. (...) Ustal punkt ciężkości ciała. Poczuj, jaki jest poziom twojej życiowej energii. Poczuj, gdzie jesteś spięty i gdzie tej energii brakuje, a gdzie przepływa ona swobodnie. Oddychaj (...) – Richard Moon przekonuje, że świadomość tego, gdzie się jest, pozwala poczuć, czego się potrzebuje.

Chodzi o akceptację rzeczywistości. Koniec walki i bezładnego szarpania się z samym sobą. Rozejm, ale nie rezygnacja. Realne oszacowanie zysków i strat, możliwości. Otwarcie się na to, co przychodzi z zewnątrz – mówi Ciepliński. – Tak samo wygląda początek terapii w leczeniu uzależnień. Zazwyczaj jest tak, że ten pierwszy krok jest właśnie tym najtrudniejszym. Ludzie decydują się nań, kiedy naprawdę są wykończeni zmaganiami ze sobą i nie mają już nawet krzty siły. W praktyce aikido osoba, która atakuje, symbolizuje siłę zmiany, której nie należy się przeciwstawiać. Zmiany są nieuniknione. Aby nie tracić energii, lepiej wczuwać się w ich kierunek i podążać za nimi. Podobnie może być z emocjami. Bez względu na to, jakie są, stratą czasu jest zaprzeczanie i powstrzymywanie ich. Lepiej poddać się i odczuwać. Chociaż to trudne.

– Ludzie boją się sobie zaufać. Uważają, że emocje to zły doradca. Boją się ich i tego, dokąd mogą ich zaprowadzić, o czym poinformować. Wielu osobom wydaje się również, że aby spełniać marzenia, trzeba harować latami w pocie czoła, bo inaczej nic się nie uda. „Za szczęście trzeba zapłacić" – mówią niektórzy. Tak jesteśmy wychowani. I szkoda. Bo jak się zastanowić, to nieprawda. A emocje są ważne, bo tylko wsłuchując się w siebie, mamy szansę na zrobienie w życiu czegoś ważnego dla siebie i dla innych – uważa Agata Giermakowska-Węgiełek, psycholog biznesu i coach.

Istnieje szereg naukowych badań potwierdzających szczególny potencjał intelektualny i kreatywny ludzi szczęśliwych i zrelaksowanych. To między innymi dlatego firmy nastawione na szybki rozwój, np. Google, projektują swoje biura zgodnie z oczekiwaniami i potrzebami pracowników, a nie odwrotnie. Inwestują w sauny, boiska, wygodne fotele i rozrywkę dla pracowników. Pracownicy odwdzięczają się tym, że zamiast latami przekładać papiery na biurku, myślą, tworzą i kreują tu i teraz to, co jest potrzebne (czytaj na stronie E 9).

Podziel się sobą

Udowodniono w badaniach, że nie ma nic bardziej krępującego zdolności twórczych niż biurko w uporządkowanej przestrzeni open space – potwierdza Giermakowska. – Co więcej, wiele osób ma takie doświadczenie, że kiedy starały się o coś ze wszystkich sił, harując dzień i noc, i napinając się, jak to tylko możliwe, wynik tych starań nie tylko nie był zadowalający, ale na dodatek gorszy od tego, który udało się osiągnąć, nie starając się ani trochę.

„Podziel się sobą" to tytuł trzeciej lekcji życia wg Richarda Moona. Autor tłumaczy: „Aikido nie jest pasywne, a zawarta w nim harmonia nie oznacza poddania się. Oznacza natomiast tworzenie nowych rozwiązań dzięki temu, co dodasz od siebie. Twój wkład to coś unikalnego, jedynego w swoim rodzaju. Jeśli jesteś tu i teraz, akceptujesz rzeczywistość, możesz tworzyć swoje rozwiązania, dzielić się sobą ze światem. Kiedy wtapiamy się w rzeczywistość, możemy nadawać kierunek zmianie. Marzenia stają się rzeczywistością, a to, co wydawało się niemożliwe, staje się osiągalne" – pisze Moon. I być może ma rację. Z praktyki wynika jednak, że „wkład" bywa głęboko ukryty.

– Aby uświadomić sobie, po co robi daną rzecz, mój klient musi średnio sześć razy zadać sobie pytanie „po co?". Dopiero szósta odpowiedź ma zazwyczaj sens. Wcześniejsze dotyczą tego, co „powinienem" i „muszę" – mówi Piotr Ciepliński.

Dokąd ma płynąć ta rzeka?

Przyszłości nie da się przewidzieć, można, a nawet dobrze by było ją zaplanować – mówi stare psychologiczne porzekadło. Świadomy czy nieświadomy, koniec końców, każdy sam jest odpowiedzialny za to, co się w jego życiu wydarza.

Z prostych obliczeń wynika, że 50 lat, które wydaje się dość długim okresem, to zaledwie 600 miesięcy. Dla jednych to dużo, dla innych mało. Warto mniej więcej wiedzieć, jak chce się je spędzić. A jeśli się nie wie – to jak sobie to uświadomić? Jedna z najpopularniejszych technik polega na wyobrażeniu sobie siebie za 20 lat. Gdzie chcę być? Czym będę się zajmować? Jak wyglądać będzie moje życie? Wbrew pozorom to trudne ćwiczenie, warto jednak próbować. Kolejny krok to krótsza perspektywa czasowa – dziesięć lat, pięć lat i rok. Znając swoje potrzeby i marzenia, można wyznaczyć cele.

– Można zastanowić się np.: „co bym zrobił, gdybym nic nie musiał i gdybym był pewien, że na pewno się uda. I co, według mnie, w realnym świecie stałoby się, gdybym rzeczywiście to zrobił?". Zazwyczaj przekonujemy się wtedy, że nasze obawy są nieco na wyrost – radzi Agata Giermakowska-Węgiełek.

Celu nie trzeba wcale realizować, jeśli ktoś nie ma na to ochoty. Ocenić sytuację także pomogą specjalne ćwiczenia.

– To, jakie decyzje podejmujemy, zależy od naszego wewnętrznego systemu wartości i przekonań. Jesteśmy go mniej lub bardziej świadomi. Można przyjąć, że podjęciu każdej decyzji towarzyszy odczuwanie „przyjemności", a zaniechaniu „cierpienia". Warto więc przed podjęciem ważnej decyzji lub wtedy, kiedy utknęliśmy, ustalić, jak wygląda cierpienie związane z podjęciem danej decyzji, a jaki będzie koszt jej zaniechania. Oraz jaka będzie przyjemność związana z zaniechaniem, a jaki koszt z jej podjęciem. Im bardziej nasze pytania będą dotyczyć nas, tego, co czujemy i co myślimy o sobie, tym lepiej – mówi Piotr Ciepliński. – Kiedy jednak ze względu na nadzwyczajne okoliczności musimy podjąć nie naszą decyzję i czujemy, że jesteśmy w potrzasku, w wewnętrznym konflikcie, dobrze zadać sobie pytanie: czy to, co zamierzam zrobić, to jest dobre traktowanie siebie? To zazwyczaj działa.

Cel dobrze formułować w formie pozytywnej, dobrze wyznaczyć termin i precyzyjne kryterium jego realizacji. Potrzebne jest także wyznaczenie odpowiedniej nagrody. Cel dobrze powiązać z emocjami. Bez emocji nie ma motywacji. Trzeba widzieć oczami wyobraźni, dokładnie czuć to, czego się pragnie.

Kiedy już uda nam się ustalić cel, dobrze jak najszybciej zrobić pierwszy krok. Choćby minimalny. I nie nastawiać się, że spełni się wszystko, czego sobie życzymy. Mniej więcej 20 procent raczej się nie uda.

– Według hawajskiego systemu wierzeń potocznie nazywanego Huną, kiedy wie się dobrze, czego się pragnie i jest się do tego przekonanym, wpływ na rzeczywistość i realizację tej potrzeby to drobiazg – mówi Agata Giermakowska-Węgiełek. – Coś w tym jest.

Aikido to dość młoda sztuka walki, której twórcą jest Japończyk Morihei Ueshiba (1883 – 1969). Literalnie aikido oznacza życie (do) w harmonii (ai) z energią wszechświata (ki). Często nazywane jest sztuką walki, w której nie stosuje się przemocy, ponieważ jej celem nie jest walka i wygrana, ale rozwiązanie konfliktu zgodnie z prawami natury. Obserwując praktyków aikido prezentujących swoje umiejętności – choćby archiwalne nagrania z Ueshibą w roli głównej – ma się wrażenie, że mistrz jest w wyśmienitym humorze i tańczy, zamiast siłować się z przeciwnikami. Im silniej napiera agresor, tym silniejsze jest potem jego zderzenie z ziemią w momencie gdy Ueshiba, nawet specjalnie się nie zamachnąwszy, płynnie odsuwa się na bok, z szacunkiem robiąc miejsce upadającemu.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy