Gdzie Polska, a gdzie Stany, ale problemy jakby znajome. U nas prawie od roku UOKiK nie potrafi się uporać z zatwierdzeniem (bądź nie) transakcji przejęcia Astera przez UPC. W Stanach Zjednoczonych Departament Sprawiedliwości – czyli realnie amerykański rząd – zaskarżył fuzję AT&Tz T-Mobile.
Nie wątpię, że amerykański resort sprawiedliwości dysponuje doskonałymi analizami, na których oparł swoje powództwo. Faktycznie, AT&T razem z T-Mobile przekroczą próg 40-procentowego udziału w rynku, a zatem zajmą na nim pozycję dominującą. Tego do tej pory nie było, bo dwaj najwięksi gracze mieli po ok. 1/3 rynku. W Departamencie Sprawiedliwości zapaliła się więc czerwono lampka i zawył alarmowy dzwonek.
Ciekawe, czy zapaliłaby się także w europejskim Dyrektoriacie ds. Konkurencji. W Austrii, Irlandii, Słowenii, Serbii, na Węgrzech... wszędzie tam na rynku operuje jedna sieć o dominującej pozycji powyżej 40 proc. Jest wiele krajów, gdzie komórkowy rynek nie zbalansowany tak doskonale, jak w Polsce. Nie słyszałem do tej pory, aby jakoś szczególnie narzekano na poziom konkurencji w tych krajach. Magiczna bariera 40 proc. w wielu przypadkach okazuje się... czystą magią.
Zrozumiałe, że organy antymonopolowe statutowo blokują powstawanie wielkich, dominujących podmiotów. W credo widzę jednak zarzewie nieuchronnej wojny między rynkiem telekomunikacyjnym a organami. Bo ten rynek musi się konsolidować i będzie się konsolidować. Nie można ciurkiem mówić o niższych cenach, lepszych usługach, rozbudowie i modernizacji sieci, jednocześnie blokując działania podnoszące efektywność biznesu. Tak się po prostu nie da i ktoś tu z czegoś będzie musiał zrezygnować. Albo operatorzy z konsolidacji, albo rządy z lepszych usług.
Jestem święcie przekonany, że Eric Holder, szef amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości doskonale o tym wie, bo nie jest to żadna hermetyczna wiedza. Podejrzewam, że powództwo przeciw fuzji AT&T/T-Mobile, to nie wyraz ślepej wyznanie antymonopolowej wiary, ale taktyczne zagranie. Zagranie, które w toku rozprawy i zakulisowych negocjacji ma zminimalizować negatywne skutki tej fuzji. Bo i takie będą, albo mogą być. Kierunek na monopol nie jest niczym dobrym. Dodałbym do całej sprawy jeszcze potężny lobbing, który w przypadku tak wielkich pieniędzy do wzięci i stracenia jest czymś naturalnym. Jak naturalny w Polsce jest cichy lobbing przeciw transakcji Aster/UPC, tych którzy sam chcieli coś kupić, albo boją się wzmocnienia konkurenta. Tutaj także mam głęboką wiarę, że celem przewlekłej procedury w UOKiK jest dobro rynku, a nie kolejna elektryzująca decyzja antymonopolowa.