W skład indeksu wchodzi 200 spółek notowanych na giełdzie koreańskiej.
Struktura zakłada wzrost wartości indeksu w całym okresie inwestycji. Wartość indeksu będzie mierzona co kwartał (w sumie osiem pomiarów). Na koniec inwestycji zostanie wyliczona średnia arytmetyczna, a następnie uśredniona stopa zwrotu z indeksu. Zysk zostanie ustalony na podstawie iloczynu stopy zwrotu z indeksu i współczynnika partycypacji (udziału inwestora we wzroście indeksu), który ma się mieścić w przedziale od 50 do 80 proc. (dokładana wartość zostanie podana w dniu emisji produktu, czyli 28 marca). Dodatkowo stopa zwrotu z inwestycji zostanie powiększona o gwarantowane oprocentowanie w wysokości 0,01 proc.
Minimalna kwota inwestycji to 1 tys. zł. Opłata dystrybucyjna wynosi maksymalnie 1,5 proc. Od ewentualnego zysku klienci będą musieli zapłacić 19-proc. podatek.
Pytanie do eksperta
W Polsce pojawia się stosunkowo mało struktur opartych na egzotycznych indeksach. Dlaczego?
Faktycznie, najpopularniejsze są WIG20 i kurs euro do złotego. I nic dziwnego. Są to wskaźniki powiązane z polską gospodarką, dobrze znane naszym inwestorom. W mediach każdego dnia słyszymy informacje o tym, co dzieje się na warszawskiej giełdzie i z polską walutą. Podobnie jest np. z funduszami inwestycyjnymi. Tych inwestujących w polskie akcje jest najwięcej. Tak samo dzieje się w wielu innych krajach. Instrumenty bazowe z krańców świata pojawiają się rzadko. Najczęściej są wprowadzane po to, by możliwa była dywersyfikacja geograficzna portfeli. Inwestorzy wierzą np., że problemy gospodarek europejskich nie przeniosą się do Azji czy Ameryki. Na rynku struktur indeks KOSPI 200, podobnie jak inne indeksy azjatyckie czy południowoamerykańskie, pojawia się nie częściej niż kilka razy w roku. Może to być bardzo dobry pomysł na dywersyfikację portfela inwestycyjnego. Korea jest jedną z prężniej działających gospodarek Azji – mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finance.