Inwestorzy, którzy odmówili wzięcia udziału w operacji zamiany, posiadają obecnie około 6,4 mld euro długu. Jak na razie wychodzą na tym całkiem nieźle. Dzisiaj Ateny poinformowały, że spłacą zgodnie z terminem część z tego zadłużenia. W sumie inwestorzy odzyskają 435 mln euro zainwestowanych w greckie obligacje. Pozostaje jednak pytanie... co dalej? Kwota 6,4 mld euro może nie wydawać się znacząca, a mimo to nie ma pewności, czy Ateny zdołają udźwignąć ten ciężar i spłacić ją w całości. Sprawą otwartą pozostaje też pytanie, czy Grecy będą chcieli to zrobić. Posiadające wspomniane papiery fundusze liczą jednak po cichu, że przy obecnym poziomie zadłużenia kwota 6,4 mld euro przemknie niezauważona i uda się ją odzyskać.

Sprawa jest jednak bardziej delikatna. Jeśli inwestorzy, którzy nie zgodzili się na zamianę odzyskają 100 proc. zainwestowanych pieniędzy to można się spodziewać, że Ci którzy przystąpili do operacji wytoczą najcięższe działa, żeby samemu odzyskać swoje pieniądze. Przy takim scenariuszu jedyną stroną, która zyska na całym zamieszaniu, będą reprezentujący obie strony prawnicy.

Operacja zamiany greckich obligacji była największą restrukturyzacją zadłużenia w historii. W jej efekcie, prywatni inwestorzy, którzy zainwestowali w dług Grecji, otrzymali nowe obligacje warte o 53,5 proc. mniej tracąc w sumie - z uwagi na niższe oprocentowanie i dłuższy okres zapadalności - ok. 74 proc. wyłożonych wcześniej pieniędzy. W ten sposób dług Aten zmniejszył się z dnia na dzień o 105 mld euro.

Zamiana ma pomóc Grecji w redukcji zadłużenia, które do 2020 r. ma spaść nieco poniżej 120 proc. PKB z obecnych 160 proc.