Zabytkowe dywany są na naszym rynku tanie

Zabytkowe kobierce: Już za tysiąc złotych kupimy na rynku antykwarycznym wartościowy stuletni dywan

Publikacja: 19.07.2012 01:20

Za 2,7 tys. zł można było kupić kilim kaukaski z lat 30. XX wieku, 220 na 147 cm

Za 2,7 tys. zł można było kupić kilim kaukaski z lat 30. XX wieku, 220 na 147 cm

Foto: Rempex

Przed 1939 rokiem typowy zamożny polski dom wyglądał jak orientalny pałac. Ściany i podłogi zdobiły dywany potocznie nazywane perskimi. Nakrywanie stołu dekoracyjnym kobiercem nie należało do rzadkości. Zdobiono tak zwłaszcza wnętrza dworów.

Po wojnie tradycja zdobienia wnętrz dywanami zanikła z powodu uznania jej za przejaw zgniłego szlacheckiego gustu, a może nawet bardziej w wyniku ciasnoty mieszkaniowej. Dziś stare wschodnie dywany można kupić za grosze.

Na każdym jarmarku perskim dywany wiszą na płotach, ale tam debiutant nie powinien ryzykować zakupu. Lepiej udać się do antykwariatu. W sprzedaży kobierców specjalizuje się m.in. krakowska Desa oraz warszawski Rempex. Kupując w takim miejscu, zwiększamy prawdopodobieństwo, że tkanina jest prawidłowo rozpoznana i wyceniona. Prawie na każdej aukcji Rempeksu są dywany i zwykle spadają z licytacji. Ceny wahają się od ok. 2 tys. do 30 tys. zł.

Jak kupować? Przede wszystkim nie za pierwszym razem, kiedy nie mamy żadnej wiedzy, a dywan nagle nam się spodobał i nieznany sprzedawca opowiada nam bajki na jego temat. Trzeba dokładnie obejrzeć tył tkaniny. Nie bierzmy dywanu z dziurami, o rozluźnionych splotach, z przebarwieniami, ponieważ konserwacja może być bardzo droga, a jej efekt niezadowalający.

Kobierzec dyskwalifikują postrzępione brzegi i wytarcie włosa aż do osnowy. Warto go zgiąć i sprawdzić elastyczność. Źle przechowywany dywan może być np. zbutwiały. Wtedy po zgięciu jego osnowa kruszeje. Jeśli nie był zrolowany, tylko złożony w kostkę, zagięcia mogą okazać się na tyle trwałe, że szpecą powierzchnię.

Jeśli zamierzamy powiesić dywan na ścianie, górna krawędź powinna być obszyta taśmą z rzepami. Taka sama taśma przytwierdzona jest do listwy mocowanej do ściany. Dzięki temu sploty nie rozluźnią się pod ciężarem tkaniny.

Warto przed zakupem obejrzeć muzealne zbiory, aby wiedzieć, czego szukać. Od 1990 r. Zamek Królewski w Warszawie w pałacu Pod Blachą prezentuje na stałej ekspozycji kobierce kaukaskie z kolekcji Teresy Sahakian (1915–2007). Jeśli ktoś urządza rezydencję w stylu polskiego dworu, powinien poznać te zbiory (można za 19 zł kupić katalog). Naukowcy oceniają, że warszawska kolekcja należy do ważniejszych w Europie. Niektórzy twierdzą, że jest bogatsza nawet od zbiorów muzealnych w Baku w Azerbejdżanie.

Co roku Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem wystawia legendarną kolekcję rodziny Kulczyckich ze Lwowa. W tym roku zobaczymy ją już od 15 października. Najpiękniejsze okazy z tego zbioru zdobią Wawel. Zostały pokazane w katalogu, który jest formą poradnika dla kolekcjonerów.

Dariusz Chyb kolekcjoner i ekspert kobierców wschodnich

Warto zdać sobie sprawę, że około stuletnie kobierce wschodnie przez swą urodę i unikatowość (dwóch identycznych po prostu nie ma!) nie tracą na wartości, bo jest ich coraz mniej. W odróżnieniu choćby od przeciętnego polskiego malarstwa są poszukiwane na całym świecie, przez co mogą być niezłą, łatwo zbywalną lokatą. Na krajowym rynku popyt na dawne kobierce jest niewielki. Najważniejsza przyczyna tego stanu to, moim zdaniem, praktyka niekompetentnych architektów wnętrz i redakcji czasopism wnętrzarskich. Nie polecają oni klientom lub czytelnikom klasycznych kobierców do dekoracji, choć w tej dziedzinie setki lat przodowaliśmy w Europie. Dziś rzadko kto dba o nawiązanie do tych tradycji. Wnuki nie interesują się tym, jakie dywany leżą lub leżały na podłodze u babci i dziadka, a czasami są to wartościowe tkaniny. Niski popyt to także wynik małej znajomości tematu wśród antykwariuszy, którzy nie szukają zabytkowych wschodnich dywanów ani nie przekonują do ich zakupu. Weźmy za przykład Wrocław kontynuujący podobno lwowskie tradycje. W odróżnieniu od Warszawy czy Krakowa przez ostatnią dekadę nie natknąłem się w tamtejszych antykwariatach na w miarę przyzwoity kobierzec, choć Lwów był przed wojną ich bogatym zagłębiem. Krajowy rynek jest skromny, lecz nie można wykluczyć interesujących odkryć. Jest szansa na znalezienie egzemplarzy podobnych do eksponowanych w pałacu Pod Blachą (znakomita kolekcja Teresy Sahakian). Już za ok. 1 tys. zł można mieć skromny, ale wartościowy kobierczyk z początku XX wieku. Drożej zapłacimy za egzemplarze kolekcjonerskie. Większym powodzeniem cieszą się kobierce dobrze zachowane, ponieważ wciąż brakuje u nas fachowych konserwatorów, a takie usługi wszędzie są kosztowne.

Przed 1939 rokiem typowy zamożny polski dom wyglądał jak orientalny pałac. Ściany i podłogi zdobiły dywany potocznie nazywane perskimi. Nakrywanie stołu dekoracyjnym kobiercem nie należało do rzadkości. Zdobiono tak zwłaszcza wnętrza dworów.

Po wojnie tradycja zdobienia wnętrz dywanami zanikła z powodu uznania jej za przejaw zgniłego szlacheckiego gustu, a może nawet bardziej w wyniku ciasnoty mieszkaniowej. Dziś stare wschodnie dywany można kupić za grosze.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy