Dlatego wczoraj przez giełdy Starego Kontynentu przetoczyła się fala wyprzedaży. Spadki dotknęły też wspólną walutę. Kurs EUR/USD zniżkował o prawie 0,5 proc. i jest coraz bliżej poziomu 1,28.

Zawirowania na globalnych rynkach finansowych miały też negatywny wpływ na złotego. Nasz pieniądz przez całą sesję, mimo przedpołudniowej próby odbicia, tracił na wartości. Wieczorem euro kosztowało w Warszawie 0,5 proc. więcej niż we wtorek, czyli 4,15 zł. Szwajcarski frank zyskał 0,7 proc., do prawie 3,44 zł, a dolar 1,2 proc., do 3,23 zł.

Znacznie lepiej radziły sobie polskie obligacje. Wypowiedź Marka Belki, prezesa NBP, o rychłym rozpoczęciu cyklu obniżania stóp procentowych skutkowała skokowym wzrostem zainteresowania naszymi papierami dłużnymi.

Rentowność dziesięciolatek zmalała do 4,75 proc. (najniższy poziom od półtora miesiąca), pięciolatek do 4,21 proc., a dwulatek do 4,04 proc.