Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej"
Ale dobre wrażenie to tylko pozór. Nasze dziesiąte miejsce w Europie nie odpowiada naszej pozycji na gospodarczej mapie kontynentu. Dodatkowo ważne jest, kim są nasi liderzy.
Po pierwsze, na tle Europy są to raczej małe spółki. Nasz gigant – PKO BP – jest dopiero na 163. miejscu. Sześciu liderów jest w ostatniej setce zestawienia. Ale wartość naszych firm nie jest największym problemem. Rozwijają się przecież dynamicznie i w końcu zostaną docenione przez giełdy. Ważne, że w tej czternastce tylko dziewięć firm jest naprawdę polskich. Reszta to końcówki zachodnich koncernów, które na parkiecie w Warszawie utrzymane są wymogami polskich władz, a nie korzyściami ekonomicznymi. Wszystkie te naprawdę polskie firmy są kontrolowane przez państwo. Nie ma ani jednej prawdziwie prywatnej polskiej firmy. To ma i będzie miało swoje konsekwencje.
Ale najgorsze jest to, jakie branże reprezentują nasz kraj na tej liście. Wśród nich nie ma ani jednej z zaliczanych do nowoczesnych.