Akcje STMicroelektronics skoczyły w Paryżu nawet o 5,5 proc. mimo opinii analityków, że ewentualna sprzedaż spółki będzie trudna.

Firma poniosła w II kwartale stratę operacyjną 235 mln dolarów, bo wciąż odczuwała skutki spadku popytu na telefony swych klientów Nokii i Sony Ericssona oraz strategicznej zmiany polegającej na dostarczaniu czipów do smartfonów zamiast do starszych modeli telefonów. W 2011 r. straciła 841 mln dolarów przy obrotach 1,65 mld. Po trzech latach istnienia Est straty wyniosły 2 mld dolarów.

„Obie firmy matki i spółka pracują teraz z zewnętrznym doradcą nad zapewnieniem możliwie najlepszej przyszłości spółce"– głosi wspólny komunikat. Wcześniej dziennik „Les Echos" podał, że w sierpniu zatrudniono na doradcę bank JP Morgan, a zdaniem szefa ds. kontaktów z mediami Oli Rembe firma „szuka wszelkich możliwych rozwiązań".

W komunikacie nie wspomniano o sprzedaniu czy rozpadzie spółki, ale zdaniem analityków byłoby trudno znaleźć chętnych do jej kupienia. – Możliwości Ericssona są ograniczone poza zachowaniem udziału i dokonaniem sanacji samodzielnie – uważa Mirko Maier z LBBW.