W Polsce jest ok. 10 tys. osób, które próbowały swoich sił w coachingu. Mniej więcej połowa z nich to praktykujący coachowie biznesu czy rozwoju osobistego, ale co najwyżej 1 tys. to specjaliści z akredytacją mający uprawnienia którejś z profesjonalnych organizacji do prowadzenia sesji coachingu czy mentoringu. Tak wynika z analizy, którą Katarzyna Syrówka z zarządu EMCC (European Mentoring and Coaching Council) przedstawiła na niedawnej Międzynarodowej Naukowej Konferencji Coachingu w Akademii Leona Koźmińskiego.
Dziesiąta już edycja tej konferencji dowodzi, że branża jest dobrze osadzona na polskim rynku, chociaż dotychczas rozwijała się głównie dzięki popytowi ze strony spółek międzynarodowych korporacji pochodzących Europy Zachodniej i USA. Jak wynika z ostatniego globalnego badania coachingu, które wraz z PwC przeprowadziła International Coach Federation (ICF), prawie 70 proc. z ponad 53 tys. profesjonalnych trenerów biznesu i rozwoju osobistego na świecie pracowało wtedy w Europie Zachodniej i w Ameryce Północnej, głównie w USA. W tej liczbie nie ujęto prawie 11 tys. menedżerów i specjalistów HR, którzy wykorzystują umiejętności coachingowe, pracując w firmach jako wewnętrzni trenerzy biznesu.
Usługa nie dla mas
Liczbę profesjonalnych, aktywnych coachów w naszym regionie raport szacował na ok. 4,5 tys. Niezbyt dużo, ale coaching nigdy nie był i raczej nie będzie usługą dla mas.
Jak wyjaśnia Katarzyna Syrówka, firmy zamawiają sesje coachingowe przede wszystkim dla menedżerów, którzy zarządzają ludźmi, na czele z członkami zarządów. Robią to najczęściej w związku ze zmianą np. stanowiska czy zespołu. Sesje coachingowe fundują też talentom przygotowywanym do awansu, ale nierzadko coach ma też pomóc rozwiązać problemy menedżerów, którzy wypalili się w pracy albo popadli w konflikt z podwładnymi.