Sensacja jest tym większa, że rękopis uchodził za utracony. W czasie powstania warszawskiego bomba zniszczyła dom, gdzie przechowywano spuściznę pisarza. Po wojnie komisyjnie spalono resztki papierów, które nie nadawały się do konserwacji. Uznano błędnie, że jest tam również „Wierna rzeka".
Dokument pochodzi z przedwojennej prywatnej kolekcji. Oryginalność autografu (ostateczna wersja przeznaczona do druku) potwierdził historyk literatury prof. Jerzy Adamczyk, bodaj najwybitniejszy od lat badacz dorobku pisarza.
Do zakupu wystartują prawdopodobnie Biblioteka Narodowa oraz Muzeum Narodowe w Kielcach. Faworytami przede wszystkim (jak zawsze) będą bezkonkurencyjni prywatni kolekcjonerzy. Rynek bibliofilski to jedyna, obok rynku numizmatycznego, branża krajowego rynku antykwarycznego, której nie dotknął kryzys po 2008 roku. Roczne obroty ośmiu antykwariatów na 15 krajowych aukcjach utrzymują się na stabilnym poziomie ok. 10 milionów złotych rocznie. Kupujemy wyłącznie polonika, których podaż jest niewielka, bo nie zachowały się z powodów historycznych.
Nie było na naszym rynku dotychczas rękopisów tej rangi i w tej cenie. Na przykład w grudniu 2002 r. Lamus sprzedał za 56 tys. zł (cena wywoławcza wynosiła 25 tys. złotych) rękopiśmienną partyturę „Mszy" z 1826 roku kompozytora Karola Kurpińskiego. Właściciel rękopisu nie wiedział, że ma w domu cenny dokument, poszukiwany przez filharmonie i kolekcjonerów. Przez 160 lat „Msza" uchodziła za utwór zaginiony.
We wrześniu 2004 roku kupiony został w Lamusie za 22 tys. zł (cena wyw. 1,8 tys. zł). rękopis „Zielonej gęsi" Konstantego I. Gałczyńskiego, pochodzący ze zbioru historyka literatury prof. Juliana Krzyżanowskiego. Najczęściej pojawiają się w handlu odręczne listy królewskie, rzadziej listy wieszczów. Lamus sprzedał listy np. Chopina, Napoleona, a ostatnio absolutnie rzadki list królowej Barbary Radziwiłłówny.