Panika i strach na światowych giełdach z powodu możliwego konfliktu zbrojnego na Krymie nie sprowokują zarządzających zamkniętymi funduszami akcji do wyprzedaży dobrych papierów z portfela. Tego typu fundusze to inwestycje dla osób, które są cierpliwe i wierzą w zyski z akcji w długim terminie, tak jak Warren Buffett; słynie on z tego, że inwestuje w małą liczbę spółek na długie lata.
Na rynku jest kilka funduszy zamkniętych, które mogą lokować środki zaledwie w 10–20 wyselekcjonowanych firm, podczas gdy inne fundusze otwarte mają w portfelu po kilkadziesiąt spółek. Należą do nich: Legg Mason Akcji Skoncentrowany FIZ, Altus FIZ Akcji +, Saturn Agresywny FIZ czy Total FIZ. Ten ostatni co prawda jest klasyfikowany jako fundusz absolutnej stopy zwrotu, ale ma podobną strategię.
Inwestowanie tylko w kilkanaście wybranych spółek jest możliwe wyłącznie za pomocą funduszu zamkniętego, bo może on prowadzić bardziej liberalną politykę inwestycyjną niż otwarty. Udział jednego waloru w aktywach może wynieść nawet 20 proc. (w funduszach otwartych maksymalnie 5–10 proc.). Większa swoboda zarządzania takim funduszem to szansa na wyższy zysk, ale też większe ryzyko.
Minimalna wpłata do funduszy zamkniętych (niepublicznych) wynosi 40 tys. euro (ponad 160 tys. zł). Wyjątkiem jest Legg Mason Akcji Skoncentrowany FIZ (publiczny). Żeby zapisać się na jego certyfikaty (do 25 marca), trzeba mieć ok. 15 tys. zł. To już piąta subskrypcja od powstania funduszu, czyli od sierpnia 2009 r.
– W naszym portfelu najczęściej znajduje się około dziesięciu spółek. Dobieramy je pod kątem czysto fundamentalnym. Bierzemy pod uwagę potencjał do generowania zysków, przejrzystość prowadzonego biznesu, jakość posiadanych aktywów – mówi Piotr Rzeźniczak, członek zarządu Legg Mason TFI i szef zespołu inwestycyjnego. Na koniec ubiegłego roku fundusz miał w portfelu takie firmy jak: Pelion, Comarch, OMV AG, Barrick Gold Corporation oraz Instal Kraków.