– Rosyjski indeks giełdowy RTS spadł od październikowego szczytu notowań o 25 proc. Dla osób akceptujących wysokie ryzyko jest to potencjalna okazją do zakupu akcji z myślą o odbiciu kursów w przyszłości. Z fundamentalnego punktu widzenia jest to jednak inwestycja bardzo ryzykowna – uważa Emil Łobodziński, zarządzający funduszami Investors TFI. I dodaje, że ryzyko wynika m.in. ze słabych danych makroekonomicznych płynących z Rosji, dużej niepewności politycznej, niskich cen surowców, zwłaszcza ropy i gazu.
– Dopóki sytuacja się nie zmieni, dopóty inwestowanie na rynku rosyjskim należy traktować spekulacyjnie – stwierdza Emil Łobodziński.
Zdaniem Marka Buczaka, dyrektora ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI, ostatnie tygodnie pokazały, jak zmienna jest rosyjska giełda. Nastroje na niej zmieniały się z dnia na dzień.
– Mimo że po referendum na Krymie akcje spółek rosyjskich odrobiły część spadków, niepewność związana z dalszymi działaniami Władimira Putina może przyczynić się do utrzymania wysokiej zmienności notowań – uważa Marek Buczak.
Jego zdaniem część inwestorów tolerujących wysokie ryzyko wykorzystała ostatnie spadki do zwiększenia zaangażowania na giełdzie tego kraju. Jednak tak ryzykowne inwestycje powinny być przeprowadzane etapami.