W lipcu wskaźnik PMI obrazujący koniunkturę w przemyśle spadł poniżej 50 pkt do 49,4 pkt. A to oznacza, że zaczyna się etap spowolnienia gospodarczego. To pierwszy tak słaby odczyt od czerwca 2013 r. Ekonomiści twierdzą, że główną przyczyną jest spadek zamówień eksportowych, co w dużej mierze jest wynikiem konfliktu na Ukrainie i związanych z tym sankcji gospodarczych.
– Sytuacja Polski jest o tyle trudna, że z uwagi na nasze położenie geograficzne wymiana handlowa ze Wschodem jest dość istotna. Upłynie trochę czasu, zanim polscy przedsiębiorcy zdywersyfikują rynki zbytu – mówi Piotr Minkina, dyrektor ds. produktów inwestycyjnych Union Investment TFI.
– Słabe tempo wzrostu gospodarczego i niska inflacja to niskie stopy procentowe. Te z kolei sprawiają, że łatwiej jest kupić na kredyt mieszkanie czy samochód, ale znacznie trudniej pomnożyć pieniądze – zauważa Piotr Krawczyński, ekspert z PZU Inwestycje.
Drabinka z lokat
Na warszawskiej giełdzie panuje marazm. Indeksy już od dłuższego czasu niemal stoją w miejscu, zamiast rosnąć, jak jeszcze na początku roku optymistycznie zakładali analitycy. Dlatego osoby, które postawiły w tym roku na akcje, na razie nic nie zarobiły, bo wartość WIG od początku roku niemal się nie zmieniła.
Bardzo niskie stopy procentowe sprawiają, że odsetki od rocznych lokat bankowych na poziomie średnio 2,7 proc. wydają się mało atrakcyjne. Jednak warto pamiętać, że realny zysk z takich lokat przy obecnej niskiej inflacji (według prognoz NBP na koniec 2014 r. inflacja ma wynieść 0,2 proc.) powinien być całkiem przyzwoity. Po uwzględnieniu 19-proc. podatku od zysków kapitałowych możemy realnie liczyć na ok. 2 proc. Nieźle, jak na bezpieczną formę pomnażania pieniędzy.