Za rok nasza Lista największych firm będzie pełnoletnia. Ale już dziś widać, że jest coraz dojrzalsza, poważniejsza i lepiej przygotowana do porównywania z podobnymi rankingami z bardziej rozwiniętych gospodarczo krajów. W Polsce naszą Listę trudno porównywać z czymkolwiek, bo wszyscy nasi konkurenci się wykruszyli i teraz jest ona jedynym tego typu zestawieniem.
XVII edycja Listy jest taka sama jak znajdujące się na niej duże firmy. One też powoli dojrzewają, stają się coraz bardziej efektywne i międzynarodowe. Co ważne, stały się też bardziej otwarte. W tym roku udało nam się uzyskać dane od większej liczby firm, choć duże znaczenie w tym sukcesie prawdopodobnie miała lepsza koniunktura. Bez względu jednak na przyczyny tegoroczna Lista jest bardziej kompletna i lepiej oddaje kondycję liderów gospodarki.
A ta kondycja jest coraz lepsza. Wprawdzie przychody wzrosły o ledwo 1,2 proc., ale trzeba pamiętać, że stało się to w okresie deflacji i spadku stóp procentowych. Tak więc realnie wzrost obrotów wyniósł blisko 3 proc., a to dobry wynik. Jeszcze większe są osiągnięcia firm w eksporcie. Tym większy to sukces, jeżeli wziąć pod uwagę nasze kłopoty na wschodzie (Rosja i Ukraina).
Gdy obserwujemy znaczące dokonania polskich firm – i tych należących do zagranicznego kapitału – trzeba pamiętać, że dla społeczeństwa ich najważniejszym zadaniem jest tworzenie dużej liczby dobrze płatnych, ambitnych miejsc pracy i płacenie podatków. Chcąc wskazać firmy najbardziej zasłużone w zasilaniu budżetu, po raz drugi przyznaliśmy tytuły Filar Budżetu. Niestety, bezapelacyjnie przodują państwowe giganty. Trzeba mieć jednak nadzieję, że wkrótce dołączą do nich krajowe prywatne i zagraniczne firmy. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że mamy w pełni dojrzałą gospodarkę gotową nie tylko do świętowania osiemnastki, ale i startu w dorosłe światowe życie.
- Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej".