– Poszedłem na pocztę, żeby uregulować rachunek za prąd zużyty w domku na wsi. Rachunek był podzielony na trzy miesiące. Miałem do zapłacenia po ok. 12 zł za każdy miesiąc. A na poczcie skasowali mnie w sumie na ok. 9 zł, bo uznali, że są to trzy oddzielne wpłaty – opowiada zbulwersowany czytelnik. – Opłata za operację wynosiła więc 25 proc. wartości rachunków.
Oddziały lepiej omijać
Na szczęście czytelnik nie wybrał się do placówki bankowej. Gdyby tam chciał zapłacić gotówką za energię elektryczną, musiałby liczyć się z prowizją np. 20 zł. Taka stawka obowiązuje w PKO BP czy BZ WBK.: 1 proc., ale nie mniej niż 20 zł (zakładamy, że dostawca prądu ma rachunek w innym banku). W Pekao jest to też 1 proc., z tym że minimalny próg wynosi 9 zł. Trochę mniej inkasuje Alior Bank – 0,5 proc., minimum 8 zł. W tej ostatniej instytucji z opłat są zwolnieni klienci mający Konto Wyższej Jakości i spełniający dodatkowe warunki. Jaki z tego wniosek? Nie chodźmy do placówek bankowych z gotówką, żeby zapłacić domowe rachunki.
Udanie się do banku po to, by zlecić w okienku przelew, też nie jest dobrym pomysłem. Kto ma nowe Konto za Zero w PKO BP, zapłaci za taką operację prawie 6 zł, w BZ WBK (Konto Godne Polecenia) – 8 zł, w Pekao (Eurokonto Net i Mobilne) – 9,9 zł. Banki po prostu zniechęcają do częstego odwiedzania swoich placówek.
Najlepiej online
Jeśli już koniecznie chcemy być obsłużeni przez panią czy pana w okienku, a jednocześnie nie zamierzamy bardzo przepłacać, powinniśmy ustanowić przy pomocy pracownika banku zlecenia stałe. Wtedy rachunki będą „płaciły się same" w ustalonym przez nas terminie. Co prawda od czasu do czasu będziemy musieli zmienić wartość zlecenia.
Za skorzystanie z usług bankowca trzeba jednorazowo zapłacić. Na przykład w PKO BP złożenie dyspozycji zlecenia stałego w oddziale (Konto za Zero) kosztuje 2,99 zł. Aż 4 zł bank pobiera za każdą modyfikację zlecenia wykonaną przez jego pracownika. Ale potem za każdą operację płacimy jedynie 1,50 zł.